Sytuacja w Rich Energy zmienia się jak w kalejdoskopie. Przed Grand Prix Wielkiej Brytanii zespół wypowiedział umowę sponsorską Haasowi ze względu na kiepskie wyniki w F1. Argument był kuriozalny, a forma zakończenia współpracy jeszcze bardziej. William Storey, dyrektor generalny firmy, zrobił to za pośrednictwem Twittera.
Haas nie przyjął do świadomości decyzji Storeya i nadal umieszcza loga Rich Energy na swoich samochodach. Równocześnie zespół wniósł do sądu pozew, w którym domaga się od swojego partnera 35 mln funtów. Tyle miał bowiem otrzymać za współpracę w latach 2019-2021.
Czytaj także: Renault i Francja płaczą. Czas na refleksję po śmierci Huberta
Zanim sprawa ruszyła w sądzie, akcjonariusze Rich Energy poinformowali, że Storey nie miał pełnomocnictwa, by wypowiedzieć umowę sponsorską z Haasem. Część inwestorów doprowadziła do wyrzucenia dyrektora z firmy i ogłosiła rebranding. Producent energetyków miał zmienić nazwę na Lightning Volt.
ZOBACZ WIDEO Serie A. Juventus - Napoli: Genialne widowisko! 7 goli, wielki powrót i dramat Koulibaly'ego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Musimy zachować się racjonalnie i podjąć decyzję w oparciu o argumenty. W tej chwili loga Rich Energy ciągle są na naszych samochodach. To oni muszą zdecydować, w którą stronę chcą zmierzać. Dopiero potem piłka będzie po naszej stronie - mówił podczas Grand Prix Belgii Gunther Steiner, szef Haasa (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Steiner ma jednak powody do zmartwień. Władzę w Rich Energy odzyskał bowiem Storey. Brytyjczyk odkupił część akcji od akcjonariuszy. W tej chwili posiada pakiet 6,4 tys. akcji spośród ogólnej liczby 10 tys. Razem ze Storeyem do pracy w firmie miał wrócić Zoran Terzic, czyli jego bliski przyjaciel i partner biznesowy.
Szef Haasa w Belgii mówił, że decyzji, co do dalszej współpracy ze sponsorem należy oczekiwać w drugiej połowie września. Jeśli Amerykanie postanowią zerwać więzi z producentem energetyków, to w Grand Prix Singapuru najprawdopodobniej loga Rich Energy znikną z jego samochodów.
Istnieje na to spora szansa, bo Haas nie wyobraża sobie współpracy ze Storeyem. Zespół F1 uznał przedsiębiorcę za niewiarygodnego. Skoro Brytyjczyk raz wypowiedział umowę sponsorską i publikował mocno wątpliwe wpisy w social mediach, to może zrobić to znowu.
Sytuacja jest o tyle ciekawa, że Charlie Simpson, Robert Lee, Lloyd Tunicliffe, i Neville Weston oraz fundusz Brandsellers Holdings, czyli inwestorzy sprzeciwiający się Storeyowi na przełomie czerwca i lipca, posiadają w tej chwili tylko ledwie 1/3 firmy. Nie będą zatem w stanie zablokować decyzji większościowego udziałowca.
Do Steinera dotarły już informacje o powrocie Storeya do firmy i z pewnością wywołały ból głowy u Włocha. Haas musi bowiem podjąć decyzję, co do składu zespołu na sezon 2020. Brak pewności, co do posiadania sponsora tytularnego i gwarantowanych przez niego 35 mln funtów jest w tym przypadku sporą niedogodnością.
To bez wątpienia szansa dla Roberta Kubicy i wspierającego go PKN Orlen. Polski gigant paliwowy mógłby choć w części zapełnić lukę po Rich Energy. - Nie wiem, co Robert chce robić w przyszłym roku. Bardzo go szanuję, rozmawiamy czasem, ale jego plany nie są jasne, więc to dla nas trudna sytuacja, nie zdecydujemy za niego - mówił w ubiegły weekend Steiner o sytuacji Kubicy (czytaj więcej o tym TUTAJ).
W tej samej rozmowie Steiner podkreślał, że w tym momencie główni kandydaci do jazdy w Haasie to Nico Hulkenberg oraz Romain Grosjean. Nazwiska Roberta Kubicy nie wymienił, ale mogła to być celowa zagrywka, aby wywrzeć presją na otoczeniu polskiego kierowcy.
Zwłaszcza, że Hulkenberg nie posiada pakietu sponsorskiego. Amerykański zespół może sięgnąć po 32-letniego Niemca, ale będzie to równoznaczne z dziurą w budżecie. Musiałby ją zasypać właściciel ekipy, Gene Haas, który dorobił się fortuny na produkcji obrabiarek CNC. Trudno oczekiwać jednak, aby Amerykanin był na to gotów.
Czytaj także: Śmierć znów upomni się o kierowcę w F1
Sponsorów posiada za to Grosjean, ale francuski kierowca już od kilkunastu miesięcy nie zachwyca w F1, o czym Gunther Steiner i Gene Haas doskonale wiedzą. Już przedłużenie kontraktu 33-latka w minionym sezonie było błędem ze strony Amerykanów. Nie wydaje się, aby ekipa chciała go popełnić jeszcze raz.
- Nie szukajcie sensacji - powiedział Kubica w TVP Sport, gdy został zapytany o słowa Steinera na jego temat. W innej rozmowie podkreślał, że "nie denerwuje się" (czytaj więcej o tym TUTAJ). Być może krakowianin wie coś, czego przeciętny kibic nie jest świadomy.
Haas nie jest zainteresowany Kubicą i żade Czytaj całość