Red Bull Racing podjął ryzyko powierzając kontrakt w swoim seniorskim zespole Formuły 1 młodemu i niedoświadczonemu Liamowi Lawsonowi. Nowozelandczyk zaliczył dotąd zaledwie jedenaście startów, wskakując w dwóch poprzednich latach w trakcie sezonu do bolidu juniorskiej ekipy producenta popularnego napoju energetyzującego - Visa Cash App RB za Daniela Ricciardo. Teraz dostał kokpit na stałe i to w topowym zespole, u boku czterokrotnego mistrza świata Maxa Verstappena.
Kierowca z Antypodów zajął miejsce Sergio Pereza, który stracił formę. Red Bull mógł wziąć z juniorskiego teamu bardziej doświadczonego Yukiego Tsunodę, ale zagrał va banque i dał szansę Lawsonowi. Nowy reprezentant "czerwonych byków" zdobył dotąd tylko 6 punktów. Teraz ma od razu punktować już regularnie - i realnie pomagać Verstappenowi. Powiedział o tym otwarcie wymagający Helmut Marko, należący do kierownictwa stajni.
- Powinien być stałym zdobywcą punktów i pomagać Maxowi kiedy trzeba, nie tylko próbować - oznajmił 81-letni Austriak w rozmowie z OE24.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"
Przed Lawsonem podwójnie trudny sprawdzian. Nie dość, że jako reprezentant czołowej ekipy będzie musiał ścigać się z najlepszymi kierowcami, to jeszcze po drugiej stronie garażu będzie miał czempiona, który w Red Bullu miażdżył prawie wszystkich swoich partnerów.
Nowy zawodnik stajni z Milton Keynes oczywiście może przegrać z Holendrem, bo nikt nie zakłada, że pokona czterokrotnego mistrza świata. Jednak nie może być między nimi przepaści punktowej, przez którą zespół uplasuje się dużo niżej w klasyfikacji konstruktorów. Właśnie z tego powodu zwolniono przecież Pereza, którego zdobyczy zabrakło do obronienia tytułu mistrzowskiego wśród zespołów.
- Jeżeli będziemy w stanie walczyć o mistrzostwo konstruktorów, wówczas robię swoje. Myślę, że mniej więcej taki cel stawia mi zespół, tego ode mnie oczekuje. Oczywiście poza moimi osobistymi celami w Formule 1 - powiedział sam Lawson.