Damon Hill to jedna z legend Formuły 1. Ma na swoim koncie tytuł mistrza świata wywalczony w roku 1996, choć niewiele brakowało, a zapisałby na swoim koncie mistrzostwo również dwa lata wcześniej. Wtedy jednak przegrał batalię o czempionat w atmosferze skandalu z Michaelem Schumacherem. Mistrzem świata przed laty był też jego - Graham Hill.
Australijczyk od 2012 roku był stałym ekspertem stacji Sky Sports podczas transmisji z F1. Jednak Brytyjczycy z końcem ubiegłego sezonu dokonali zmian w obsadzie komentatorskiej. Pracę stracili też inni byli kierowcy - Jenson Button, Jacques Villeneuve i Nico Rosberg.
Hill w rozmowie z "The Telegraph" przyznał, że nie wyobraża sobie życia bez pracy w padoku F1. Najchętniej zatrudniłby się teraz w jednym z zespołów. - Chciałbym tego. Jestem osobą, która ma wyścigi we krwi. Chciałbym znów być zaangażowany w pomoc komuś w osiągnięciu konkurencyjności. To jest to, co naprawdę rozumiem - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
64-latek cieszył się dużą popularnością wśród brytyjskich fanów F1 jako komentator, często chwalony za swoje bezpośrednie podejście i obiektywne opinie. Dlatego decyzja Sky Sports o zakończeniu współpracy z dawnym mistrzem była szokiem.
W połowie marca były kierowca Williamsa pojawi się w padoku F1, bo jednorazowo wesprze australijską stację Network 10. Hill poszukuje jednak dla siebie nowej ścieżki kariery i ma nadzieję, że wywiadzie w "The Telegraph" któryś z zespołów zdecyduje się na jego zatrudnienie.
- Będę pracował dla Network 10 podczas otwarcia sezonu w Melbourne. Jednak nie chcę po prostu krążyć po świecie, stojąc w padoku. Musi to być coś, co wykorzystuje mój umysł, rozumiesz? Nie mogę po prostu stać i czekać na pytanie od dziennikarza. To mnie nie satysfakcjonuje - wyjaśnił.
Hill dodał, że praca w Sky Sports miała być dla niego tylko tymczasowym rozwiązaniem, a okazała się wieloletnią przygodą. - Ludzie ze stacji są w świetni w swojej robocie. Robią to lepiej ode mnie. Dla mnie to miała być tylko tymczasowa praca dorywcza, a skończyło się na tym, że robiłem to przez 12-13 lat! - zakończył.