Podczas gali Fame MMA 25 w Częstochowie doszło do nieoczekiwanego zakończenia walki wieczoru. W starciu o pas mistrzowski Fame Tournament Goat zmierzyli się Kamil "Taazy" Mataczyński i Alberto "Afrykańska Maczeta" Simao.
Pojedynek rozpoczął się dynamicznie, gdy Simao próbował zdominować rywala kopnięciami. Mataczyński szybko przeszedł jednak do klinczu, starając się wykluczyć najgroźniejsze atuty przeciwnika.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dostał dziwną propozycję. "To zupełnie nie moja bajka"
W połowie pierwszej rundy "Taazy" zdołał obalić Alberto, dzięki czemu zyskał przewagę w parterze. Jednak nie był w stanie wskórać za wiele, a walka ostatecznie wróciła do stójki.
Obaj zawodnicy zdołali dotrwać do drugiej rundy, w której działo się bardzo dużo. Tak samo, jak na starcie Simao radził sobie lepiej, ale niewiele mu to dało, bo ponownie został sprowadzony do parteru.
Wówczas jednak doszło do nieintencjonalnego faulu, bowiem Mataczyński trafił przeciwnika w tył głowy. Po krótkiej przerwie pojedynek był kontynuowany i wówczas Alberto posłał mocne kopnięcie, które zachwiało jego przeciwnika.
Pod koniec drugiej rundy "Taazy" ponownie sprowadził walkę do parteru, lecz tam dopuścił się faulu, uderzając rywala w głowę. Po tym wydarzeniu nerwów na wodzy nie utrzymał brat Simao - Josef Bratan, który wbiegł na matę i zaatakował Mataczyńskiego.
Mimo że Bratan nie zrobił mu krzywdy, to po tym skandalicznym wydarzeniu sędzia przerwał pojedynek. Mimo że komentatorzy spodziewali się, iż walka nie zostanie rozstrzygnięta, to ostatecznie zwycięzcą został "Taazy" z uwagi na dyskwalifikację Alberto.
Po zakończeniu walki Simao był niezadowolony z tego, jak zachował się jego brat. Liczy jednak na to, że otrzyma okazję do rewanżu z Mataczyńskim, bo jego zdaniem zabrakło mu niewiele do triumfu.