Romain Grosjean i Kevin Magnussen skutecznie podnoszą ciśnienie szefowi Haasa. W Grand Prix Wielkiej Brytanii obaj kierowcy zderzyli się już na pierwszym okrążeniu, czym wywołali furię u Gunthera Steinera. Chociaż Włoch prosił kierowców o rozważną jazdę, to w Niemczech sytuacja się powtórzyła.
Do kolizji pomiędzy Grosjeanem a Magnussenem doszło w szóstym zakręcie na 56. okrążeniu Grand Prix Niemiec. - Nie wiem czy mogliśmy zmarnować wysiłek całego zespołu. Nikt nam nie powiedział, że nie możemy się ścigać - powiedział po wyścigu Duńczyk, a jego słowa cytuje "Motorsport".
Czytaj także: Robert Kubica pobił 51-letni rekord F1
Zdaniem Magnussena, to Grosjean był winnym w tej sytuacji. - Powiedziano nam bardzo wyraźnie, że nie możemy mieć kontaktów pomiędzy sobą. Nie widzę powodu, dla którego miało do tego dochodzić. Byłem w środku zakrętu, to on chciał mnie wyprzedzić. Nie wiem, czego on oczekiwał - dodał kierowca z Danii.
ZOBACZ WIDEO: Sevilla pokonała Liverpool. Mecz w cieniu bandyckiego faulu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Za to Grosjean postanowił zachować się dojrzale i nie odniósł się do słów Magnussena. - Nie będę tego komentować. Mieliśmy szczęście w tej sytuacji - powiedział.
Przy okazji wywiadu dla Sky Sports dorzucił jednak kilka słów. - Myślę, że znów udamy się do biura Gunthera Steinera. Myślę, że w tej sytuacji byłem przed Kevinem i szkoda, że doszło do kontaktu - dodał.
Czytaj także: Robert Kubica odświeżył sobie pamięć
- Czy nasze relacje uległy pogorszeniu? Nie, mam szacunek do Romaina. Myślę jednak, że takich sytuacji na torze można uniknąć. Są też inne dziedziny, w których jesteśmy w stanie bardzo dobrze razem współpracować jako koledzy z zespołu - dorzucił Magnussen w wywiadzie telewizyjnym po wyścigu.
Grosjean i Magnussen dojechali do mety Grand Prix Niemiec na 9. i 10. pozycji. Wskutek kary dla kierowców Alfy Romeo awansowali jednak na 7. i 8. lokatę. Zdobyli w ten sposób aż 10 punktów dla Haasa.