O ile w Australii widzieliśmy Valtteriego Bottasa w świetnej formie, o tyle w Bahrajnie 29-latek przypominał bardziej kierowcę z minionego sezonu, który nie imponował formą. Wprawdzie Fin dojechał do mety na drugiej pozycji i utrzymał prowadzenie w mistrzostwach, ale to głównie zasługa problemów Ferrari.
Po wyścigu Bottas swoje słabsze tempo tłumaczył… foliówką. Plastikowa torba miała przyczepić się do jego samochodu i mieć negatywny wpływ na jazdę.
Czytaj także: Katastrofa w wykonaniu Renault
- W pewnym momencie reklamówka utknęła za moim przednim skrzydłem. Dlatego to nie był idealny występ - tłumaczył zawodnik Mercedesa w rozmowie z "Autosportem".
Fin zaimponował za to refleksem na starcie. Podobnie jak uczynił to w pierwszej rundzie tego sezonu, pierwsze metry w jego wykonaniu były imponujące i szybko zyskał dwie pozycje. Jednak już na kolejnym okrążeniu z powrotem spadł na czwarte miejsce.
- Myślę, żę to kwestia wiejącego wiatru. Zahamowałem za późno w pierwszym zakręcie, starałem się utrzymać swoją pozycję i był to kosztowny błąd. Ferrari było bardzo mocne. Myślę, że innym kierowcom też to się przytrafiło. W końcówce zaczęliśmy za to dbać o stan silnika, bo miałem bezpieczną przewagę nad kierowcami z tyłu - dodał.
Czytaj także: Znana przyczyna problemów Leclerca
Bottas przy okazji rozmów z dziennikarzami poruszył temat dodatkowego punktu, jaki otrzymuje autor najszybszego okrążenia w danym wyścigu. Fin zgarnął bonus przy okazji Grand Prix Australii. To dzięki niemu jest w tej chwili liderem mistrzostw.
- To są ważne punkty, które będą decydujące na koniec sezonu. W tym momencie nie mają większego znaczenia, ale zobaczymy w grudniu. Bo często tytuły rozstrzygały się bardzo małą różnicą "oczek" - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Seria A: Koszmarny błąd bramkarza zadecydował! Porażka AC Milan [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]