F1: Grand Prix Bahrajnu. Ferrari zabrało głos ws. awarii Charlesa Leclerca. Problem z cylindrem

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Ferrari zabrało głos ws. awarii w samochodzie Charlesa Leclerca. W modelu SF90 nie doszło do usterki systemu MGU-h, jak pierwotnie podawano. Uszkodzeniu uległ silnik spalinowy, który zostanie poddany badaniu w fabryce.

Marzenia Charlesa Leclerca o wygranej w Grand Prix Bahrajnu prysły jak bańka mydlana na dziesięć okrążeń przed metą, po tym jak jego silnik w jego Ferrari zaczął słabiej pracować. Z komunikatów radiowych wynikało, że w samochodzie Monakijczyka doszło do problemów z MGU-H.

Po wyścigu głos w tej sprawie zabrał Mattia Binotto, który zapewnił, że system odzyskiwania energii nie uległ awarii. Usterka i spadek mocy miały dotyczyć wyłącznie silnika spalinowego.

Czytaj także: Nico Rosberg gani Sebastiana Vettela 

- Sprawdzamy go. Nie znamy jeszcze dokładnej przyczyny tego, co się stało. Jednak to kwestia silnika spalinowego. Na jednym z cylindrów mieliśmy problem ze spalaniem. Nie wiem, skąd wzięły się plotki o uszkodzonym MGU-H - zdradził szef Ferrari w rozmowie z "Motorsportem".

Włoch zapewnił, że inżynierowie w Maranello dokładnie sprawdzą, co stało się z jednostką napędową. - Gdy tylko pojawi się w fabryce, zostanie poddana testom. Gdy dojdzie do czegoś tak poważnego, trzeba to starannie sprawdzić. Skoro jednostka działała pod koniec wyścigu, to powinna też funkcjonować w kolejnych - dodał Binotto.

Czytaj także: Hamilton współczuje Leclercowi 

Binotto wierzy, że Leclerc będzie mógł jeszcze skorzystać z silnika, który przysporzył mu problemów w Bahrajnie. - Założymy go w samochodzie na piątkowe treningi w Chinach i będziemy mieć cały dzień, aby ocenić jego zachowanie - zapewnił.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię

Źródło artykułu: