Na MŚ Trondheim 2025 Karl Geiger zajął czwarte miejsce w konkursie na normalnej skoczni. Jednak to nie wynik niemieckiego skoczka, a jego strój wzbudził największe emocje.
Gdy Niemiec siedział na belce startowej jego kombinezon sprawiał wrażenie zbyt obszernego w kroku. Według przepisów FIS strój zawodnika musi przylegać do ciała. Geiger, po zakończeniu konkursu, przeszedł kontrolę sprzętu, która nie wykazała jednak żadnych nieprawidłowości.
ZOBACZ WIDEO: Sceptycznie podchodził do fazy ligowej LM. Takie zdanie ma teraz
- To można zaobserwować od samego początku sezonu i wygląda na walkę z wiatrakami. (...) Przynosiliśmy zdjęcia kontrolerom, oni rozkładali ręce i mówili, że podczas kontroli wszystko jest w porządku. Szczerze mówiąc, to jest trochę śmieszne. Albo wciąż mamy dziury w przepisach i niektórzy potrafią je omijać, albo sam już nie wiem, co tu jest grane - skomentował w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" Adam Małysz, prezes PZN (więcej TUTAJ).
Andreas Stjernen, były skoczek narciarski, obecnie ekspert Viaplay, przyznał, że strój Geigera wyglądał podejrzanie, ale zaznaczył, że ostateczna ocena należy do komisji kontrolnej.
- Nie powinno być za dużo materiału w kroku, kiedy siedzisz na belce. Jednocześnie musisz zaufać decyzji kontrolera. Gdyby doszło do naruszenia przepisów, to Geiger zostałby zdyskwalifikowany - stwierdził, cytowany przez portal dagbladet.no.
Norweg, drużynowy złoty medalista Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2018, odniósł się też bezpośrednio do wszystkich krytyków reprezentanta Niemiec. Przy okazji wbił szpilkę Polakom.
- Zawsze możecie tylko spekulować, gdy widzicie takie zdjęcia. Ale nie będziecie mieli żadnego dowodu, dopóki nie zobaczycie, że kombinezon jest w pełni rozciągnięty. Myślę, że Polacy powinni przede wszystkim przyjrzeć się swojemu sprzętowi i swoim skokom, zanim zaczną atakować stroje Niemców - podkreślił 36-letni Stjernen.