W niedzielę wróciły dawne demony Sebastiana Vettela. W zeszłym roku Niemiec kilkukrotnie wykręcił "bączki", gdy przyszło mu walczyć z rywalami koło w koło. Wydarzenia z Grand Prix Bahrajnu pokazały, że kierowca Ferrari nadal nie radzi sobie z presją.
W drugiej fazie wyścigu do Vettela zbliżał się Lewis Hamilton, który przypuścił atak na 39. okrążeniu. 31-latek próbował kontrować, ale nie ustrzegł się błędu.
- Szczerze powiedziawszy, nie sądzę, aby to była kwestia presji - powiedział Vettel w rozmowie z dziennikarzami, a jego słowa cytuje "Motorsport Week".
Czytaj także: Williams podsumował wyścig
- Oczywiście, kiedy walczyłem z Lewisem, celem było pozostanie na czele wyścigu. Takie było moje założenie. Zaskoczyło mnie, gdy nagle straciłem przyczepność tyłu. Po chwili było już za późno - dodał.
Były mistrz świata potrafił jednak wziąć odpowiedzialność za wydarzenia z toru Sakhir. - To był mój błąd. Biorę winę na swoje barki. Muszę to jakoś przetrawić. Nasz wyścig na pewno byłby lepszy, gdybym nie wykręcił tego "bączka". To był trudny wyścig i przede mną sporo pracy. Nie dysponowałem odpowiednim samochodem i temu musimy się przyjrzeć - stwierdził Vettel.
Czytaj także: Niepocieszony Leclerc po wyścigu
Ferrari straciło szansę na dublet w Bahrajnie, po tym jak wywalczyło pierwszy rząd startowy w sobotnich kwalifikacjach. Sam wyścig dobrze rozpoczął się dla Włochów, ale w końcówce najpierw błąd popełnił Vettel, a później problemy z silnikiem miał Leclerc.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Orlen już wiele lat temu chciał kupić miejsce dla Kubicy w F1