Oczy znów zwrócone na Barcelonę. Kluczowe testy dla Williamsa i Kubicy

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica w garażu Williamsa
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica w garażu Williamsa

Ledwo opadły emocje po wyścigu o Grand Prix Hiszpanii, a oczy kibiców Formuły 1 znów będą zwrócone na tor Catalunya. Dojdzie tam do dwudniowych testów F1. W środę na torze zobaczymy Roberta Kubicę.

Cięcie kosztów sprawiło, że obecnie zespoły Formuły 1 mają niewielkie pole manewru jeśli chodzi o sesje testowe w trakcie trwania sezonu. Ekipy mogą poświęcać mnóstwo czasu na opracowywanie nowych koncepcji w symulatorach oraz tunelach aerodynamicznych, jednak nic nie zastąpi sprawdzenia części na torze.

Testy w Barcelonie nadchodzą w niezwykle ciekawym momencie. Niedzielny wyścig na torze Catalunya padł łupem kierowców Mercedesa, którzy po raz pierwszy w tym sezonie zgarnęli dublet. W odwrocie znalazło się za to Ferrari. Na szarym końcu stawki zadomowił się Williams. Każda z tych ekip ma jednak nad czym myśleć.

Kolejna szansa Roberta Kubicy

To właśnie na garaż ekipy z Grove będą zwrócone oczy fanów z Polski. Wszystko za sprawą Roberta Kubicy, który swoją szansę za kierownicą FW41 otrzyma w środę. We wtorek w akcji zobaczymy Olivera  Rowlanda. Brytyjczyk, choć ma już 25 lat, spełnia wymogi dotyczące "młodych kierowców", gdyż do tej pory nie odjechał ani jednego wyścigu w F1.

Polak zabiera za to dzień testowy Lance'owi Strollowi i Siergiejowi Sirotkinowi, ale biorąc pod uwagę problemy Williamsa, decyzja Brytyjczyków nie powinna dziwić. Po nieudanym niedzielnym wyścigu Kanadyjczyk i Rosjanin udali się do fabryki w Grove, aby przeanalizować przyczyny słabego tempa na torze Catalunya.

ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"

Trudniejszą robotę ma do wykonania Kubica. Williams zapowiadał, że przywiezie do Barcelony szereg nowych części. Podczas piątkowego treningu 33-latek sprawdzał jedynie nową podłogę. Pozostałe aktualizacje pozostawiono na dni testowe. Część z nich to własne pomysły krakowianina, na bazie jego doświadczeń z przedsezonowych testów oraz pracy w symulatorze.

Lista problemów Williamsa jest bardzo długa. Jak ujął to w miniony weekend Alex Wurz, były kierowca zespołu, zdiagnozowanie bolączki to jedynie 10 proc. pracy. Pozostałe 90 proc. to opracowanie sposobu na uporanie się z kłopotem. Brytyjczykom nie pomaga też fakt, że według analiz z symulatora i tunelu aerodynamicznego model FW41 jest dobrą konstrukcją. Dopiero na torze okazuje się, że maszyna nie ma odpowiedniego balansu i przyczepności.

Na efekty testów poczekamy

W Grove już mają świadomość, że problemy z modelem FW41 doprowadziły do tego, że zrealizowanie przedsezonowego celu jest nierealne. Zespół chciał walczyć o czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Być najlepszym spoza grona "wielkiej trójki" - Mercedesa, Ferrari i Red Bulla. Tymczasem zamyka stawkę, a konkurenci w postaci McLarena, Haasa czy Renault odjeżdżają mu z każdym wyścigiem. W zasięgu Brytyjczyków jest obecnie jedynie Alfa Romeo Sauber.

Williams wie też, że naprawienie błędów w samochodzie zajmie więcej czasu niż zakładał. Model FW41 był tworzony na ostatni moment. Jako ostatni zdał testy zderzeniowe FIA, co już zimą powinno sugerować kłopoty. Na przedsezonowe testy w Barcelonie ekipa przybyła niemal bez części zamiennych. Mimo to słyszeliśmy, że znaczące poprawki podkręcą tempo samochodu już od wyścigu o Grand Prix Hiszpanii.

Teraz przedstawiciele zespołu przesuwają tę granicę w czasie. Poprawa w rezultatach Williamsa ma być zauważalna dopiero w okolicach przerwy wakacyjnej. Do tego momentu należy przywyknąć do widoku Strolla i Sirotkina okupujących ostatnie pozycje w tabelach z czasami.

Mercedes czy Ferrari?

Fani przywykli też do dominacji Mercedesa w królowej motorsportu. Tymczasem początek sezonu pokazał, że być może jesteśmy świadkami nowego trendu. Świetnie w pierwszych wyścigach prezentowało się bowiem Ferrari. Ostatnie dwa wyścigi to jednak dwa zwycięstwa producenta z Niemiec.

Po Grand Prix Hiszpanii sytuacja zdaje się wracać do normy. Lewis Hamilton ma już bezpieczną, 17-punktową przewagę nad drugim w klasyfikacji Sebastianem Vettelem. W Mercedesie nie zamierzają jednak lekceważyć rywali. Niemcy mają świadomość, że stajnia z Maranello podkręciła tempo i jest groźniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Dlatego na testach zobaczymy Hamiltona, który zwykle szukał wymówek, by nie sprawdzać nowych części w swojej maszynie.

- Nie zatrzymujemy się. Mamy pracę do wykonania - mówił po niedzielnym wyścigu Hamilton. Aktualny mistrz świata ma świadomość, że tegoroczny model W09 ma swoje bolączki. Jedną z nich jest wąskie okno operacyjne jeśli chodzi o wykorzystanie potencjału opon. Na tym skupi się uwaga zespołu w ciągu najbliższych dwóch dni.

Mercedes zagrał "va banque", bo drugiego dnia testów do W09 wsiądzie Valtteri Bottas. Oznacza to, że w Barcelonie zespół nie da szansy ani jednemu z młodych kierowców. Tymczasem regulamin mówi jasno, że dwa z czterech dni testowych muszą przypaść niedoświadczonym zawodnikom. W tej sytuacji Hamilton czy Bottas stracą szansę próbnych jazd w dalszej fazie sezonu.

Nad kwestiami opon będą też rozmyślać w Ferrari. Vettel w niedzielę przyznał, że przegrał szansę na podium w Katalonii, bo nie był w stanie ukończyć wyścigu z jednym pit-stopem. Zjazd po dodatkowy komplet opon skutkował spadnięciem Niemca na czwarte miejsce. Tymczasem czołówka dojechała do mety mając na swoim koncie tylko jedną wizytę w alei serwisowej.

Ciekawie w innych zespołach

Na dość zaskakujący ruch zdecydowali się za to szefowie Red Bulla. Podczas testów w Barcelonie swoją szansę otrzyma 22-letni Jake Dennis. Brytyjczyk w przeszłości zwyciężał w europejskiej Formule 3, a obecnie wykonuje dla ekipy z Milton Keynes ogrom pracy w symulatorze.

- Dla niego to szansa, by potwierdzić istnienie "pozytywnej korelacji" pomiędzy pracą wykonywaną w symulatorze a na torze - twierdzi w komunikacie prasowym Red Bull.

Niezwykle zapracowany będzie też Antonio Giovinazzi. Włoch, który był bliski objęcia roli kierowcy etatowego w Alfa Romeo Sauber, pojawi się na torze podczas obu dni testowych. We wtorek zasiądzie za kierownicą samochodu zespołu z Hinwil, zaś w środę pojawi się w garażu Ferrari. Włosi w ten sposób dość sprytnie wykorzystali fakt, że w myśl regulaminu 24-latek traktowany jest przez F1 jako "młody kierowca".

Ponadto w Barcelonie dojdzie do testów opon Pirelli na sezon 2019. Tym razem będą je sprawdzać kierowcy Force India oraz McLarena. Z tego powodu we wtorek i środę na torze zobaczymy większą liczbę przedstawicieli tych ekip. W zespole z Woking zabraknie jednak Fernando Alonso, który ma niezwykle napięty kalendarz startów ze względu na równoczesne występy w F1 i WEC.

Kolejne testy F1 odbędą się na węgierskim Hungaroringu w dniach 31 lipca-1 sierpnia. W nich również ma wziąć udział Robert Kubica.

Składy zespołów na testy F1 w Barcelonie:

ZespółWtorekŚroda
Mercedes Lewis Hamilton Valtteri Bottas
Ferrari Sebastian Vettel Antonio Giovinazzi
Red Bull Racing Max Verstappen Jake Dennis
Force India Nicholas Latifi, George Russell (Pirelli) Nikita Mazepin, Nicholas Latifi (Pirelli)
Williams Oliver Rowland Rober Kubica
Renault Carlos Sainz Jack Aitken
Toro Rosso Sean Gelael Pierre Gasly
Haas Romain Grosjean Kevin Magnussen
McLaren Stoffel Vandoorne, Lando Norris (Pirelli), Oliver Turvey (Pirelli) Lando Norris, Stoffel Vandoorne (Pirelli)
Sauber Antonio Giovinazzi Charles Leclerc
Źródło artykułu: