Wydał na syna setki milionów dolarów. Efekt jest opłakany

Getty Images / Lawrence Stroll (Getty/Bradley Collyer - PA Images / Contributor), w kółku Lance Stroll (Getty/Bryn Lennon - Formula 1 / Contributor)
Getty Images / Lawrence Stroll (Getty/Bradley Collyer - PA Images / Contributor), w kółku Lance Stroll (Getty/Bryn Lennon - Formula 1 / Contributor)

Na samo przygotowanie syna do startów w F1 wydał ok. 100 mln dolarów. Później Lawrence Stroll specjalnie dla niego zakupił zespół z Silverstone. Miliarder z Kanady ma nadzieję, że Lance Stroll któregoś dnia zostanie mistrzem F1. Logika temu przeczy.

Majątek Lawrence'a Strolla wynosi ok. 4 mld dolarów. Kanadyjczyk dorobił się fortuny na rynku odzieżowym dzięki takim markom jak Tommy Hilfiger, Michael Kors, Pepe Jeans i Hackett London. Zarobione pieniądze postanowił inwestować w inne dziedziny życia, jak i w rozwój syna. Złośliwi w padoku Formuły 1 mówią, że skoro biznesmen od zawsze fascynował się motorsportem, to postanowił zrobić z syna kierowcę. Wbrew woli samego zainteresowanego.

64-letni miliarder ma prywatną kolekcję zabytkowych samochodów, na którą składają się m.in. wyścigowe Ferrari. Z myślą o rozwoju kariery syna Lance'a nabył nawet tor wyścigowy w Kanadzie. Chociaż obiekt oddalony był od domu o kilkanaście kilometrów, to jego pociecha podróżowała tam... helikopterem.

Setki milionów dolarów na karierę syna

Gdy młody Kanadyjczyk rywalizował w niższych seriach wyścigowych, ojciec z myślą o nim zainwestował w zespół Prema. Lance Stroll zawsze mógł liczyć na większą liczbę inżynierów niż rywale, co bez wątpienia pozwoliło mu wygrywać wyścigi i zdobyć mistrzostwo we włoskiej Formule 4, jak i europejskiej Formule 3. Jako nastolatek otrzymał nawet zaproszenie do programu juniorskiego Ferrari, gdzie jednak szybko poznano się na jego talencie.

ZOBACZ WIDEO: Jaki będzie ORLEN 80. Rajd Polski? Opowiada Mikołaj Marczyk

Stroll dotarł do F1 w roku 2017 w barwach Williamsa. Już do tego momentu ojciec wydał na jego karierę ok. 100 mln dolarów. Na tę kwotę składają się inwestycję w Premę i zakup używanego bolidu Mercedesa, dzięki któremu młody Kanadyjczyk mógł podróżować po Europie, odbywać prywatne testy i oswajać się z realiami F1.

Williams za rok startów Strolla w F1 inkasował ok. 30-35 mln dolarów, ale miliarder szybko zorientował się, że ekipa zmierza na dno. Brytyjczycy nie chcieli go słuchać, więc postanowił urządzić synowi miejsce do ścigania po swojemu. Los chciał, że akurat bankrutowała ekipa Force India, którą miliarder przejął za ok. 100 mln dolarów w połowie 2018 roku. Obecnie funkcjonuje ona jako Aston Martin, bo aby osiągnąć lepszy efekt marketingowy, biznesmen zakupił też akcje brytyjskiego producenta samochodów i przyczynił się do jego powrotu do F1.

Miliarder z Kanady wydał na rozwój zespołu z Silverstone fortunę. Budowa nowej fabryki kosztowała ponad 250 mln dolarów, ponadto do Aston Martina ściągnięto czołowych inżynierów - głównie Red Bull Racing i Mercedesa. Ekipa poprawiła swoje notowania w F1, ale tego samego nie można powiedzieć o jego synu.

Obecny sezon jest dla 25-latka ósmym w F1. W tym czasie trzykrotnie oglądaliśmy go na podium - najczęściej w chaotycznych wyścigach. Znamienne są wyniki z zeszłego roku, gdy Aston Martin miał bolid pozwalający walczyć o podia. Fernando Alonso wówczas regularnie pojawiał się na "pudle", syn właściciela zespołu - ani razu.

"Niech się chrzani"

Lance Stroll od dawna sprawia wrażenie osoby, która przebywa w F1 za karę. Bywa nieprzyjemny w kontaktach z dziennikarzami, na pytania potrafi odpowiadać jednym słowem, a jego briefingi prasowe liczone są w sekundach. Kanadyjczyk często podpada też kolegom z toru. Regularnie w treningach zdaje się nie patrzeć w lusterka i utrudnia im przejazdy. - To znowu on - wypalił ostatnio Charles Leclerc.

- Krew się we mnie zagotowała - to słowa Daniela Ricciardo, w którego Lance Stroll wjechał w GP Chin. Sytuacja miała miejsce podczas neutralizacji. Kanadyjczyk zagapił się jadąc za samochodem bezpieczeństwa, co wydaje się być najprostszą czynnością w F1. Stroll staranował Ricciardo na hamowaniu, wykluczył go z wyścigu, a mimo to miał pretensje do rywala i nazwał go "idiotą".

Lance Stroll uważany jest za najgorszego kierowcę w F1
Lance Stroll uważany jest za najgorszego kierowcę w F1

- Bardzo staram się, aby nie powiedzieć tego, co chcę powiedzieć, ale ten p***y gość, a nadal jestem grzeczny mówiąc to, jeśli uważa, że to ja jestem winien... Niech się chrzani! - wypalił Ricciardo.

Eksperci byli równie krytyczni. - Alonso jeździ u boku najgorszego kierowcy w F1 - ocenił Jason Watt, duński kierowca. - Jego zachowanie jest irytujące. Wszystko jest mu obojętne. Ten wypadek to przecież całkowicie wina Strolla. Ocenił błędnie sytuację, nie był skupiony na wydarzeniach na torze - dodał w Viaplay były kierowca Toni Vilander.

Czy ojciec zakończy karierę syna w F1?

W obecnym sezonie F1 Alonso zdobył 31 punktów, Stroll - 9. To znów pokazuje dysproporcję między kierowcami. Hiszpan niedawno przedłużył kontrakt z Aston Martinem o co najmniej dwa sezony (2025-2026). Jaka przyszłość czeka Kanadyjczyka? Wszystko wskazuje na to, że zostanie w zespole. Ojciec ani myśli zwalniać syna.

- Aston Martin to też dom Lance'a. Wiemy o tym i cały projekt jest z nim ściśle powiązany. Potrzebujemy stabilności. Zawsze mówiłem, że to bardzo ważne. Dlatego temat powinien zostać rozwiązany w ciągu kilku najbliższych tygodni - powiedział w weekend Mike Krack, szef Aston Martina, który wziął też w obronę swojego podopiecznego po kolizji z Danielem Ricciardo. Chociaż sędziowie nie mieli problemów ze wskazaniem winnego, Krack ich werdykt nazwał "bardzo surowym".

Lawrence Stroll liczy na efekty rewolucji technicznej, która nadejdzie w roku 2026. Jego zespół przygotowuje się do niej od jakiegoś czasu. Podpisał też umowę na dostawę silników z Hondą, która obecnie napędza zwycięskie maszyny Maxa Verstappena. Kanadyjski miliarder wierzy, że ta mieszanka stworzy mistrzowski bolid, którym pokieruje jego syn. Bardziej prawdopodobny jest scenariusz, w którym wówczas 45-letni Alonso będzie rozstawiał po kątach o dwie dekady młodszego Strolla.

Lawrence Stroll nie przejmuje się krytyką, jaka spada na jego syna
Lawrence Stroll nie przejmuje się krytyką, jaka spada na jego syna

Trudno zatem sobie wyobrazić, aby ojciec zwolnił syna wcześniej niż po sezonie 2026. Zwłaszcza że Honda, w zamian za dostawę silników, chce umieścić w Aston Martina swojego kierowcę - Yukiego Tsunodę.

- Jestem tym trochę zmieszany. W jaki sposób Lawrence Stroll pozyskuje najlepszych inżynierów na świecie i przekonuje ich do pracy w Aston Martinie? Jak przekonuje ich, że mogą stworzyć mistrzowski zespół? Lance będzie musiał się poprawić, regularnie zdobywać podia, a wtedy ludzie w niego uwierzą, albo będzie musiał odejść raz na zawsze - stwierdził ostatnio Eddie Jordan, były właściciel ekipy z Silverstone.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- "To jakiś żart". Broni się po kompromitujących słowach
- Sędziowie byli bezlitośni. Są kolejne kary po wyścigu F1

Komentarze (18)
avatar
Emiljan Walewski
14.05.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Michael Schumacher robił prawo jazdy ale nie zdał kilku egzaminów...później jak został mistrzem świata F1 to niechcial robić prawka,ale takie czasy ze wstyd wtedy był,że nie miał głowy do nauki 
avatar
Sebastian Wojnarowski
23.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dexter 
avatar
Krystyna Brzozowska
23.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może w boksie się sprawdzi? 
avatar
Dominik S
23.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Az mi sie ta cala Luna przypomniala 
avatar
Zgredek6
23.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Facet ma to szczęście, że nawet na chore ambicje go stać bo jego majątek pomimo tych inwestycji w syna specjalnie nie ucierpiał. Na F1 dużo wydał ale też swoje zarobił. Ryzykują to ci, którzy n Czytaj całość