W połowie GP Chin mieliśmy do czynienia z neutralizacją po awarii bolidu Valtteriego Bottasa. Funkcyjni potrzebowali kilkunastu minut, aby zabrać uszkodzony samochód Fina z pobocza. Rywalizacja została wznowiona, ale nie minęło wiele czasu, a na torze znów musiał pojawić się samochód bezpieczeństwa. Doszło bowiem do dwóch incydentów. W jednym z nich bezmyślnie zachował się Lance Stroll.
Kierowca Aston Martina zagapił się i na hamowaniu wjechał w tył bolidu Daniela Ricciardo. Co więcej, miał pretensje do kierowcy jadącego z przodu o to, że spowodował wypadek. - Idiota! Zamknął mi drzwi i zrobił test hamulców - narzekał Lance Stroll.
Sędziowie nie zgodzili się z taką interpretacją wydarzeń. Bardzo szybko zajęli się incydentem i nałożyli na Kanadyjczyka 10 s kary. Było to marnym pocieszeniem dla Ricciardo, który próbował kontynuować jazdę. Jednak po uderzeniu jego bolid pofrunął w powietrze, a następnie wylądował na asfalcie. Uszkodzenia w samochodzie Visa Cash App RB były na tyle duże, że dalsza jazda 34-latka w GP Chin nie miała sensu.
ZOBACZ WIDEO: El Clasico: Czy Real przypieczętuje mistrzostwo Hiszpanii?
Kolizja sprowokowana przez Lance'a Strolla to kamyczek do ogródka kanadyjskiego kierowcy. 25-latek swoją obecność w F1 zawdzięcza tylko temu, że właścicielem Aston Martina jest jego ojciec. Lawrence Stroll wydał już kilkaset milionów dolarów, aby jego syn odnosił sukcesy w królowej motorsportu.
- Nieprawdopodobne! Co za żart! - w ten sposób kanadyjski kierowca skomentował decyzję sędziów o karze.
Pech Visa Cash App RB polegał na tym, że zaraz po restarcie wyścigu w osobnym incydencie ucierpiał Yuki Tsunoda. Japończyk został zabrany z toru przez Kevina Magnussena. W ten sposób obaj kierowcy ekipy z Faenzy odpadli z rywalizacji. W przypadku tej drugiej kolizji sędziowie również nie mieli problemów ze wskazaniem winnego. 10 s kary otrzymał Magnussen.
Czytaj także:
- Red Bull szuka następcy Verstappena. Dwie młode gwiazdy na celowniku
- Zagadkowe pożary traw w F1. Szukają przyczyny dziwnego zjawiska