Decyzje sędziów w GP Australii wzbudziły mnóstwo kontrowersji, a już wcześniej w GP Arabii Saudyjskiej nie było pod tym względem kolorowo. Dość powiedzieć, że w Melbourne mieliśmy aż trzy czerwone flagi i dochodziło do trzech restartów, przy czym dwóch decyzji o zawieszeniu rywalizacji można było uniknąć.
Część kierowców zwróciła uwagę na to, że czerwona flaga po wypadku Alexandra Albona była niepotrzebna i zrobiono to w celu "stworzenia show". Niektórzy zakwestionowali też przerwanie GP Australii po incydencie z udziałem Kevina Magnussena. Doszło do niego na 56. okrążeniu, gdy do końca rywalizacji pozostawały tylko dwa "kółka".
- To zawsze frustrujące, gdy masz czerwoną flagę, zwłaszcza na trzy okrążenia przed końcem wyścigu. Gdy jesteś liderem, to możesz tylko przegrać. Dlatego można zrozumieć, dlaczego każdy w takiej sytuacji woli ukończyć wyścig w normalnych warunkach, niż jechać za samochodem bezpieczeństwa przez trzy okrążenia - powiedział portalowi motorsport.com Christian Horner, szef Red Bull Racing.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!
To właśnie Max Verstappen z Red Bulla prowadził w końcówce GP Australii, ale kolejny z restartów mógł pozbawić go pozycji lidera na rzecz Lewisa Hamiltona. - Być może funkcyjni mogliby oczyścić tor po wypadku Magnussena bez czerwonej flagi, nie wiem. Z tej sytuacji powinniśmy się czegoś nauczyć - ocenił Horner.
Temat czerwonych flag używanych w końcówce wyścigów od dawna budzi kontrowersje. Ekipy nie chcą bowiem, by kierowcy wjeżdżali na metę za samochodem bezpieczeństwa. - Omawialiśmy to nieraz. Zawsze preferujemy finiszowanie w normalnych warunkach. Jeśli czerwona flaga pozwoliła na oczyszczenie toru i sprawiła, że nie jechaliśmy za samochodem bezpieczeństwa aż do mety, to było to właściwe posunięcie - skomentował szef Red Bulla.
- Problem polega na tym, że gdy jesteś liderem i masz 10 s przewagi wypracowanej przez cały wyścig, to czerwona flaga w takim momencie jest ogromną zmienną. Sprowadza wyścig do loterii - dodał Horner.
Po decyzjach z Australii poszkodowane czuć się może Alpine. Po czerwonej fladze związanej z wypadkiem Kevina Magnussena na punktowanych pozycjach znajdowali się Pierre Gasly i Esteban Ocon. Po restarcie obaj Francuzi zderzyli się ze sobą i zespół z Enstone pozostał bez jakiejkolwiek zdobyczy.
- Naciskaliśmy na sędziów, by ustalili kolejność bazując na linii wyznaczanej przez samochód bezpieczeństwa. Wtedy Pierre byłby czwarty. Prosiliśmy stewardów o to, ale podjęli inną decyzję. Myślę, że zgodną z przepisami. Regulamin jest jaki jest, ale trzeba postępować zgodnie z nim - ocenił Otmar Szafnauer, szef Alpine.
Czytaj także:
- Kierowcy krytykują decyzje sędziów. "Ktoś chce mieć show"
- Dlaczego Verstappen uniknął kary? Wszystko jasne