Jeszcze niedawno wydawało się, że kariera Fiodora Czerkaszyna (26-1, 16 KO) musi być związana z USA ze względu na jego duże umiejętności. Jednak podczas gali w Newark wrócił tam po niemal dwóch latach przerwy. Trzeba przyznać, że podczas swojej pierwszej amerykańskiej przygody nie zachwycił.
Podczas "polskiej" gali w Prudential Center zmierzył się z bardzo doświadczonym Patrickiem Alloteyem (44-8, 34 KO). W pierwszej rundzie nie działo się zbyt wiele. Ukrainiec z polskim paszportem przeważał, ale liczba wyprowadzanych ciosów była niewielka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
Wszystko jednak zmieniło się w drugiej rundzie. Fiodor Czerkaszyn konsekwentnie ustawiał rywala i ustrzelił go prawym zamachowym. Allotey po tym ciosie padł na matę i choć wstał, był wyraźnie wstrząśnięty. Czerkaszyn nie zamierzał marnować okazji.
Ukrainiec doskoczył do Ghańczyka i zasypał go kolejnymi ciosami. Była to bardzo skuteczna strategia, ponieważ Allotey znów padł na deski i tym razem z trudem się podnosił. Choć próbował kontynuować walkę, był wyraźnie zamroczony. Wtedy Czerkaszyn ponownie ruszył do ataku i po raz trzeci w tej rundzie powalił rywala. Po tej akcji sędzia ringowy zakończył pojedynek już w drugiej rundzie.
To było 26. zwycięstwo w karierze Fiodora Czerkaszyna. Ukrainiec z polskim paszportem efektownym występem w Newark z pewnością jeszcze podbije swoje notowania w światowych rankingach, w których i tak już jest w czołówce. Wiele wskazuje na to, że w 2025 roku możemy być świadkami jego dużej walki.