Żużel. Jeden sezon i pojedyncze wyskoki. "Polskie rodzynki" w Grand Prix, którym nie udało się podbić cyklu
Przemysław Pawlicki - 2018 rok, 14. miejsce (36 punktów)
Niewiele brakowało, a przepustkę do GP wywalczyłby już w 2015 roku w Challenge'u w Rybniku. W ostatnim biegu na linii mety minął go jednak niezmordowany Chris Harris i leszczynianin musiał odłożyć marzenia w czasie. Nie poddał się i awans miał w garści dwa lata później. W Togliatti wygrał finał eliminacji i odgonił rybnickie koszmary. W cyklu zastąpił młodszego brata Piotra, który po nieudanym sezonie 2017, gdy zajął dopiero 11. miejsce, z niego wypadł.
Przemysław nie nawiązał do wyniku brata z debiutanckiego roku i daleko było mu do 6. miejsca, czy wygrania pojedynczego turnieju (Piotr zwyciężył w rywalizacji w Daugavpils). Obok Craiga Cooka wyraźnie odstawał od pozostałych i ani przez moment nie groziła mu batalia o pierwszą ósemkę. Miał duże problemy z wygrywaniem gonitw, co udało się to tylko raz na 51 prób! Tylko w Cardiff zdołał wjechać do fazy półfinałowej i przy okazji zapisać się w historii. W swoim półfinale miał za rywali... samych rodaków: Bartosza Zmarzlika, Macieja Janowskiego i Patryka Dudka. Dodajmy, że to drugi taki przypadek w GP po wyczynie Australijczyków.
CZYTAJ WIĘCEJ: Polscy kandydaci do jazdy w GP. Kto ma papiery na starty w elicie?
-
yes Zgłoś komentarzJuż jest,Czy będzie wielkim osiągnięciem? ostrzegają SF, że nie wystarczy być dobrym żużlowcem - trzeba też będzie zająć dobre miejsce przy zielonym stoliku ;)
-
Songo ze Wsi i jego BYKI Zgłoś komentarzDajcie Pawelka na jeden sezon, bedzie ikona wieksza niz Andy Smith i Chris Harris razem wzieci !!!!