Żużel. Odjechał mecz życia, który dał mu przepustkę do raju. Jeppesen mówi, na co stać Włókniarz [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Jonas Jeppesen
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Jonas Jeppesen

- Na papierze naprawdę mamy bardzo dobrą, młodą drużynę z ogromnym potencjałem - mówi o Eltrox Włókniarzu Częstochowa Jonas Jeppesen, który liczy na przełomowy sezon w swojej karierze.

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Niedawno ostrowscy kibice przypomnieli wideo z pana niesamowitym występem przeciwko Apatorowi Toruń z 2020 roku. Skomentował je pan, że są to najlepsze wspomnienia z sezonu 2020? Tylko 2020? Czy to w ogóle najlepszy mecz w pana życiu?

Jonas Jeppesen, żużlowiec Eltrox Włókniarza Częstochowa: Bez dwóch zdań to mój najlepszy mecz w sezonie 2020. Nie mogę jednak z całą stanowczością powiedzieć, że był to mój najlepszy mecz w karierze. Z pewnością jeden z lepszych.

Kiedy pan ogląda ten mecz, ma pan ciarki na plecach? 15 punktów w meczu, w którym rozpoczął pan ściganie od dziesiątego wyścigu. To niebywały wyczyn.

Szczerze, nigdy nie widziałem w powtórkach całego meczu. Oglądałem tylko ten ostatni 15. wyścig, który decydował o losach meczu. Chciałbym obejrzeć to w całości raz jeszcze. Bez wątpienia to był wyjątkowy mecz dla mnie. To miał być mój powtórny debiut w zespole z Ostrowa. Pogoda była kiepska, bo się rozpadało. Do dziesiątego wyścigu mecz oglądałem z parku maszyn. Później nastąpił zwrot akcji. Wspomnienia z tego meczu są niesamowite.

ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka

Czuje pan, że tym meczem stał się pan legendą dla ostrowskich kibiców?

Czuję, że zrobiłem coś trochę legendarnego. Nie wiem, czy jest ktokolwiek inny, kto wkroczył do meczu w dziesiątym wyścigu i wygrał 5 z 6 ostatnich biegu meczu, przechylając szalę na stronę gospodarzy. To był wyjątkowy mecz. Wygraliśmy z niepokonanym wcześniej zespołem z Torunia i to jeszcze w takich okolicznościach.

Co pan zapamiętał z tego szalonego meczu?

Szczerze, niewiele. Wszystko działo się tak szybko. Zjeżdżałem tylko po zwycięskim wyścigu do parku maszyn, zmieniałem, jak trzeba było kask, brałem łyk wody i jechałem dalej. Nie było nawet czasu na żadne korekty w sprzęcie. To był naprawdę niesamowicie intensywny moment meczu dla mnie.

Ten mecz dał panu przepustkę do PGE Ekstraligi?

Nie sądzę, że to tylko ten mecz. Na pewno pomógł mi, bo po nim zrobiło się o mnie głośno. Cały sezon 2020, szczególnie w Szwecji miałem bardzo dobry. W Polsce dużo nie jeździłem, ale te mecze, które odjechałem też nie były złe. Na pewno ostrowski klub mocno przyczynił się do mojego przejścia do PGE Ekstraligi, bo dał mi szansę. Jestem bardzo wdzięczny za to.

Zaskoczył pana awans ostrowskiej drużyny do PGE Ekstraligi?

Wiedziałem, że mają dobrych zawodników, ale rzeczywiście nie byli faworytem. Generalnie zeszły sezon przyniósł wiele zaskakujących rozwiązań. Kto by powiedział po dwóch meczach, że to Krosno i Ostrów pojadą w finale? Pewnie nikt się tego nie spodziewał. Ostrów wystartował z pozycji "underdoga" i zaskoczył wszystkich. To fantastyczne dla sportu, że zdarzają się takie niespodzianki. To także świetna sprawa dla ostrowskich kibiców. Widziałem, jak wspaniale oni potrafią reagować. Jak spojrzy się na to wszystko, co dzieje się w Ostrowie, bez wątpienia to środowisko zasługuje na PGE Ekstraligę.

Pana zdaniem beniaminek z Ostrowa ma szansę się utrzymać?

Wydaje mi się, że tak. Czytam o tym, jak wiele dzieje się w Ostrowie w kwestii stadionu i dostosowania go do wymogów PGE Ekstraligi. Wiem, jak duże pieniądze są inwestowane w obiekt. Wydaje mi się, że nawet, gdyby zespół z Ostrowa nie zdołał się utrzymać, to będzie miał wszystko ku temu, by wrócić po roku do PGE Ekstraligi. Wcale jednak nie skazywałbym beniaminka na spadek.

Przyjedzie pan do Ostrowa ze swoim obecnym klubem Eltrox Włókniarzem Częstochowa. To będzie podróż sentymentalna?

I to dwa razy, bo przecież jeszcze są rozgrywki Ekstraligi U24. Bez wątpienia będzie to coś wyjątkowego dla mnie. Jak wspomniałem wcześniej, jestem wdzięczny ostrowskiemu klubowi, a poza tym bardzo lubię tamtejszy tor. Miło będzie zobaczyć ponownie osoby z Ostrowa.

Ten sezon będzie ostatnim pana jako zawodnika U24. To może być pana być albo nie być w przyszłości w PGE Ekstralidze?

Zdaję sobie sprawę, że to będzie mój ostatni sezon, w którym mogę jeździć jako zawodnik U24 i muszę prezentować bardzo wysoką formę, żeby zapewnić sobie pozostanie w jakimkolwiek klubie PGE Ekstraligi na przyszły sezon. Nie narzucam jednak na siebie presji. Staram się do tego podchodzić na luzie i ścigać się z uśmiechem na ustach, tak by żużel sprawiał mi radość, a wtedy łatwiej o dobre wyniki.

Jak się pan przygotowuje do nowego sezonu? Pytam zarówno o kwestie fizyczne, ale i sprzętowe?

Po sezonie miałem kilka tygodni przerwy. Później wróciłem do normalnej pracy w Danii. Pozwoliło mi to złapać trochę oddechu od żużla, a zarazem wrócić do takiego stabilnego rytmu dnia. Nie myślałem o speedwayu przez ten czas, a taki reset głowy też jest potrzebny. Ten czas jednak szybko zleciał. Jestem już w trakcie przygotowań, zarówno sprzętowych, jak i związanych z kwestiami sponsorskimi. Wraz z teamem budujemy bazę sprzętową i organizujemy wszystko, by być gotowym do sezonu. Pięć razy w tygodniu mam treningi fizyczne. Do tego dochodzi trening mentalny. Przygotowuję się najlepiej, jak potrafię, by być gotowy na start sezonu.

Zanim trafił pan do PGE Ekstraligi, w Danii pracował pan zawodowo w zupełnie innej roli. Wrócił pan do tej samej pracy, czy innej?

Nie. Teraz pracuję dla Moldow. Po sezonie 2020 zakończyłem współpracę z wcześniejszą firmą i poświęciłem się w stu procentach żużlowi. Teraz w okresie zimowym postanowiłem na 2-2,5 miesiąca związać się z Moldow i spróbować czegoś nowego.

Trudno łączy się pracę zawodową z przygotowaniami do profesjonalnego uprawiania sportu żużlowego?

Dla mnie to coś normalnego. Byłem do tego wcześniej przyzwyczajony i jest to dla mnie odskocznia od żużla. Tygodniowo na tę pracę poświęcałem w granicach 16 godzin, więc spokojnie znajduję czas na przygotowania do żużla i potrafię to łączyć.

Porozmawiajmy o Eltrox Włókniarzu Częstochowa, w którym został pan na drugi sezon. Klub nie zmienił składu w porównaniu z poprzednim sezonem. To może być wasz atut?

Wydaje mi się, że my już w poprzednim sezonie mieliśmy naprawdę mocny skład. Fredrik Lindgren miał jednak problemy zdrowotne i ciągnęło się to za nim przez większą część sezonu. Ja z kolei miałem niezły początek, ale w pewnym momencie nabawiłem się drobnej kontuzji, która jednak wytrąciła mnie z rytmu. Każdy z naszych zawodników miewał lepsze lub gorsze momenty. Na papierze my naprawdę mamy bardzo dobrą, młodą drużynę z ogromnym potencjałem. Zgranie zespołu i przygotowanie toru to rola nowego trenera, tak by wszystko funkcjonowało jak najlepiej.

A wcześniej to nie funkcjonowało?

Klub był bardzo profesjonalny i jestem zadowolony ze współpracy. Odnośnie trenera Piotra Świderskiego, nie byłem jego wielkim fanem i może na tym skończę.

Czego oczekuje pan po tym sezonie, indywidualnie i z zespołem z Częstochowy?

Z drużyną chcę się znaleźć w play-offach, czyli zrobić to, co nie udało nam się w poprzednim sezonie. Wierzę, że znajdziemy się nie tylko w gronie sześciu zespołów, które w nowym formacie pojadą w play-offach, a także awansujemy do półfinału. Może nawet na tym nie poprzestaniemy, bo wierzę, że jesteśmy w stanie sprawić jako zespół miłą niespodziankę. Indywidualnie chciałbym nie schodzić w żadnych zawodach poniżej 4-5 punktów. Chciałbym być ważnym ogniwem drużyny, który dorzuca istotne punkty w każdym meczu.

Co pan sądzi o nowej formule play-offów z udziałem 6 drużyn?

Myślę, że jest to ciekawe rozwiązanie, które sprawia, że jest więcej meczów. To dobre zarówno dla kibiców, jak i sponsorów. Wcześniej bowiem połowa drużyn kończyła sezon już w sierpniu i to nie było zbyt dobre. Mam nadzieję, że z Włókniarzem w tym roku zajedziemy jak najdalej.

Zobacz także:
W Pile został legendą
Prezes Włókniarza ma pomysły na zmiany w polskim żużlu

Źródło artykułu: