Jerzy Mordel nie ma na swoim koncie tytułu żużlowego mistrza świata. Ba, nawet nigdy nie był najlepszym polskim żużlowcem. Odnosił sukcesy jako junior i przez całą karierę był wierny Motorowi Lublin. Stał się tylko i aż solidnym ligowcem. Dlatego kibice żużlowi mogli przeżyć szok, gdy były żużlowiec nagle stał się tytułowym bohaterem utworu Te-Trisa.
- Mam większy fejm niż p.... Jurek Mordel - rapował Astek, a pochodzący z Lublina żużlowiec nie pozostał mu dłużny. - Dlaczego ja? - pytał w rozmowie z WP SportoweFakty (szczegóły TUTAJ).
Nie podobało mu się zwłaszcza użycie słowa "p...". Nie uwierzył, że utwór ma być wyrazem szacunku i podziwu dla niego. Żądał zadośćuczynienia - wpłaty określonej kwoty na cele charytatywne i przeprosin.
ZOBACZ WIDEO Historia Patryka Dudka - "Duzers, jesteś wicemistrzem świata"
Żużlowiec kontra raper. W sądzie
- Sprawa kuriozalna od początku do końca. Zupełnie nie przewidzieliśmy takiego rozwoju wydarzeń, bo nie zakładaliśmy, że interpretacja może być tak dalece posunięta i błędnie mogą być wyciągnięte wnioski - komentował Te-Tris w PopkillerTV.
Mordel tak jak przed laty na torze, tak i w tej sytuacji nie odpuścił. Raper, a także towarzyszący mu w utworze "Jurek Mordel" Astek i Ras musieli tłumaczyć się przed wymiarem sprawiedliwości. - Kuriozum. Powód nie bardzo chciał zrozumieć, o co naprawdę nam chodziło. Strata czasu i energii wielu, wielu ludzi - dodawał Te-Tris.
W cały proces zaangażowano nawet... Polską Akademię Nauk, która musiała wyjaśnić casus utworu i słów użytych przez raperów, którzy od początku mieli jedną linię obrony - chcieli oddać hołd dobremu przed laty żużlowcowi. Słowo "p..." miało oznaczać zrobienie czegoś niekonwencjonalnego. Podkreślano, że w środowisku raperów nie jest ono oceniane jako wulgarne.
Ostatecznie zarzuty w sprawie karnej i cywilnej przeciwko Te-Trisowi zostały wycofane. - Szkoda, że zarzuty przez rok były podstawne - mówił raper w PopkillerTV, a jego utwór przez długi okres był nieobecny na platformie YouTube. Teraz na oficjalnym kanale ma 891 tys. wyświetleń. To jeden z lepszych wyników 39-letniego rapera pochodzącego z Siematczyc.
Mordel Jerzy - wzór młodzieży
Były żużlowiec w czwartek świętuje 52. urodziny. Jeszcze zanim na wokandę trafiła sprawa utworu Te-Trisa, wśród kibiców rozpowszechniło się hasło "Mordel Jerzy - wzór młodzieży". Skąd taka popularność legendy Motoru Lublin?
Wszystko przez wywiad, jaki przed laty miał miejsce w TVP Lublin. Mordel był jednym z liderów drużyny, która zdobyła srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Dlatego trafił do telewizji, choć niekoniecznie chciał. To były inne czasy. Żużel nie był masowo transmitowany w telewizji, zawodników widok kamer wyraźnie peszył.
Miszczak pytał: czy zadowolony jest nasz Jurek Mordel? - Tak - odpowiadał nieśmiało żużlowiec. Dziennikarz szedł dalej: a w klubie - koledzy, trener - zadowoleni? - Raczej taaak - dodawał zawodnik Motoru. Dlatego też po latach w piosence raperów można było usłyszeć: Lubię, jak w domu spoko i lubię, jak w klubie dobrze. Jak Jurek Mordel, jak jak Jurek Mordel.
Fragment rozmowy Witolda Miszczaka z Jerzym Mordelem można znaleźć poniżej.
"Mam żal do niektórych ludzi"
- Idąc do domu, można się potknąć, przewrócić, uderzyć głową i zrobić sobie krzywdę. Niemniej w domu zadowoleni. I ja też zadowolony. Jakoś to życie leci - mówił nam Mordel w roku 2017, nawiązując do słynnego wywiadu z redaktorem Miszczakiem.
Trudno nie ulec jednak wrażeniu, że Mordel mógł osiągnąć znacznie więcej w speedwayu. Z seniorską drużyną zdobył wspomniane wicemistrzostwo Polski, a z kolegami z pokolenia sięgnął po brązowy medal Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski. W zawodach indywidualnych nie miał większego szczęścia.
Przez całą karierę, od zdobycia licencji w roku 1987, aż do jej zakończenia w sezonie 2005 był wierny lubelskiemu Motorowi. Po latach przyznał jednak, że jego losy mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Gdy "Koziołki" w połowie lat 90. spadły do II ligi, nie dostał zgody na transfer do innego ośrodka. Pojawiały się ciekawe oferty, ale działacze mówili ciągle "nie".
- Na pewno żałuję, że nie poszło to w drugą stronę, bo była okazja. Mam żal do niektórych ludzi. Po paru latach od zakończenia kariery słyszałem pytania, dlaczego nie przeszedłem do tego czy innego klubu. Jak zacząłem jeździć z amatorami, to przychodzili prezesi i mówili, że oni dobijali się do mnie - powiedział Mordel w audycji "Pięć Jeden" w Radiu Freee.
Jak się okazało, Mordel nawet nie wiedział o niektórych ofertach. - Kiedyś nie było telefonów komórkowych. Odbierała pani sekretarka, pan prezes czy kierownik i mówili, że nie jestem do kupienia - wyjaśniał w lubelskim radiu.
Dziś takie sytuacje są nie do pomyślenia. Telefon komórkowy ma niemal każdy w swojej kieszeni, a wystarczy parę sekund, by odtworzyć z niego klip Te-Trisa "Jurek Mordel". Kto wie, czy nie przyczyni się on do tego, że kolejne pokolenia znacznie lepiej będą znać sylwetkę lubelskiego żużlowca. W końcu niewielu zawodników z tego środowiska może powiedzieć, że doczekało się utworu na swój temat.
Czytaj także:
Betard Sparta Wrocław ma nowego "gościa"
Czy prezes Świącik był królem polowania?