Powrót Moje Bermudy Stali ze zgrupowania i sam pobyt na Teneryfie wywołał wiele emocji. Na zachowanie gorzowian miał skarżyć się m.in. Antonio R. Plasenci, szef recepcji hotelu, jednak później klub przedstawił oficjalne pismo, z którego ich zdaniem miało wynikać, że w tym przypadku doszło do przekłamania.
Na tym jednak lista zarzutów się nie kończyła. Radny Jerzy Synowiec informował w mediach społecznościowych, że szef akcji promocyjnej nie został wpuszczony na pokład samolotu, którym cała ekipa wracała do Polski ze względu na "brak kontaktu z otoczeniem".
Prezes Marek Grzyb zapewniał, że na pewno nie chodziło o alkohol. Podkreślał, że był tego dnia trzeźwy i wymieniał liczne dowody na poparcie tej tezy. WP SportoweFakty postanowiły sprawdzić temat u źródła. W związku z tym wystosowaliśmy oficjalne zapytania do obsługi lotniska na Teneryfie, linii lotniczych, policji i hotelu, w którym przebywali gorzowianie.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Kto na pozycji U24 w Falubazie? Patryk Dudek komentuje
Jako pierwsze napisało do nas lotnisko Tenerife South, które należy do grupy Aeropuertos de Canarias. Na nasze pytanie, czy w niedzielę 22 lutego odnotowało incydent niewpuszczenia pasażera na pokład samolotu linii easyJet z powodu upojenia alkoholem lub innego "braku kontaktu z otoczeniem", rzecznik prasowy grupy Miguel Gómez Rodriguez przekazał w mailu: "Lotnisko nie ma informacji na temat takiego incydentu w niedzielę 22 lutego" i polecił skontaktowanie się z liniami lotniczymi.
easyJet właśnie przedstawił nam swoje stanowisko. W przesłanym mailu nie ma mowy o tym, że któryś z pasażerów nie został wpuszczony na pokład ze względu na alkohol. Linie lotnicze mówią o zupełnie innych przyczynach, które wystąpiły już podczas podróży gorzowian na Teneryfę.
"Linia easyJet potwierdza, że lot z Berlina na Teneryfę 14 lutego spotkał się z odbiorem Policji po lądowaniu w związku z zachowaniem licznych pasażerów zakłócających spokój w czasie lotu. W przypadku takiego zachowania pasażera na pokładzie zapewniamy sobie prawo, by zakazać mu przyszłych podróży i to był dokładnie ten powód przy tej okazji."
Jak zachowywali się pasażerowie? Tego linia konkretnie już nie opisuje. Informuje jedynie, że w takich przypadkach reaguje zdecydowanie. "Podczas, gdy takie incydenty są rzadkością, podchodzimy do nich z pełną powagą i nie tolerujemy znieważającego i groźnego zachowania na pokładzie".
Niestety, do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi z hotelu Barcelo Santiago, mimo mailowych i telefonicznych próśb o ustosunkowanie się do doniesień medialnych oraz tłumaczenia gorzowskiego klubu. Hotel milczy od czasu przesłania oficjalnych przeprosin dla Moje Bermudy Stali.
Do sprawy nie ustosunkowała się jeszcze Policja z Wysp Kanaryjskich. W przypadku dalszych interesujących ustaleń będziemy oczywiście wracać do sprawy.
Pełna treść oświadczenie linii easyJet przesłane do WP SportoweFakty:
"easyJet potwierdza, że lot z Berlina na Teneryfę 14 lutego spotkał się z odbiorem policji po lądowaniu w związku z zachowaniem licznych pasażerów zakłócających spokój w czasie lotu. W przypadku takiego zachowania pasażera na pokładzie zapewniamy sobie prawo, by zakazać im przyszłych podróży i to był dokładnie ten powód w tej sprawie. Bezpieczeństwo i dobre samopoczucie naszych klientów i załogi jest naszym najważniejszym priorytetem.
Podczas gdy takie incydenty są rzadkością, podchodzimy do nich z pełną powagą i nie tolerujemy znieważającego i groźnego zachowania na pokładzie. Nasza załoga jest przeszkolona by ocenić wszelkie sytuacje i reagować szybko i adekwatnie, by zapewnić, że bezpieczeństwo lotu i innych pasażerów nie jest zagrożone."
Zobacz także:
- Prezes Stali Gorzów zapowiedział pozwy. Jerzy Synowiec: Z przyjemnością! To mój żywioł [WYWIAD]
- Moje Bermudy Stal wyciąga wnioski po wydarzeniach na Teneryfie. Za rok takiego obozu już nie będzie?