Bernarda Jądera do żużla wprowadził jego starszy brat Zbigniew. Bernard pomagał mu przy sprzęcie. Dbał o czystość motocykla, ale także żużlowej odzieży. Przemieszczając się między zawodnikami w parku maszyn, młodszy z braci doskonale wiedział, że także chce zostać żużlowcem. Pomaganie przy sprzęcie przybliżało Bernarda do rozpoczęcia kariery i odkrywało przed nim tajniki żużla. Jego pierwsze jazdy na motocyklu przebiegały jednak w innych okolicznościach, niż by to mogło się wydawać.
- Pamiętam jak oni w tamtych latach wracali z meczów wyjazdowych pociągiem. Tego nie zapomnę do końca życia. Motory stały na dworcu i trzeba było je przetransportować na stadion. Szło się przeprowadzić te maszyny do warsztatu… Przez ulicę Lipową i na stadion. Gdy tak szliśmy pchając te motocykle przez tory, Tamą Kolejową, mijając miejską Rzeźnię, odpalaliśmy je... Pyr, pyr, pyr, Na siodełko... To dopiero była frajda! - Wspominał Bernard Jąder w książce "Asy żużlowych torów" autorstwa Wiesława Dobruszka poświęconej swojej osobie.
- Hałas był niemiłosierny, bo przecież tamte tłumiki to były właściwie puste rury. Kiedyś złapał nas Stanisław Kajczyk, milicjant z drogówki, który był członkiem zarządu Unii Leszno. Objechał nas ostro, chciał coś zrobić, żebyśmy nie mogli odpalić już tych maszyn, ale nie było za bardzo jak, bo przecież żużlowe motocykle kluczyka nie miały, nie było też jeszcze bezpiecznika zapłonu - dodał Bernard Jąder.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana pokoleniowa w polskim sporcie? "Świątek, Zmarzlik i Błachowicz przerośli swoich mistrzów"
Dla wówczas 16-latka jazda motocyklem w tak przedziwnych okolicznościach była frajdą, ale także wielkim niebezpieczeństwem. Aż trudno uwierzyć, że Bernardowi Jąderowi nic się nie stało. Nietypowa podróż motocyklem była jednak wstępem do wielkiej kariery młodszego z braci Jąderów. Ówczesny trener Unii Leszno Józef Olejniczak dostrzegał w Bernardzie wielki zapał przy pomocy innym zawodnikom w parku maszyn, więc zaproponował, aby ten sam spróbował swoich sił na leszczyńskim stadionie.
Po dwóch tygodniach treningów było już jasne, że Bernard Jąder jest kandydatem na przyszłego mistrza. Po zaledwie sześciu treningach był gotowy podejść do egzaminu licencyjnego, który zdał na domowym leszczyńskim torze w 1968 roku. Miało to miejsce podczas Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski, w których na drugim stopniu podium stanął Zbigniew Jąder.
Trener Józef Olejniczak widział w Bernardzie Jąderze następcę jego brata, a jak się później okazało, Bernard zdecydowanie przewyższył Zbigniewa swoimi osiągnięciami, zdobywając m.in. dwa tytuły indywidualnego mistrza Polski. Poza tym był jednym z ojców mistrzowskich tytułów Unii Leszno w latach 1979-1980.
Czytaj więcej:
Piotr Szymański mówi, czy są inne zagraniczne kluby chętne do 2.LŻ. Co z reaktywacją polskich ośrodków?
Śpiewający Egon Mueller i dominacja Wilków Krosno. Gabriel Waliszko mówi o sezonie 2020 w 2. Lidze [WYWIAD]