Przypomnijmy, że w ubiegłym roku doszło do zamieszania wokół przyszłości Macieja Janowskiego. Jego pozostanie w Betard Sparcie na tegoroczne rozgrywki PGE Ekstraligi nie było pewne.
Po czasie prezes Andrzej Rusko przyznał, że miało to związek z ofertą, którą żużlowiec otrzymał z ebut.pl Stali. - Mamy powody przypuszczać, że na przełomie sierpnia i września właśnie stamtąd napłynęła nierynkowa propozycja dla Macieja Janowskiego - mówił szef wrocławian w rozmowie z WP SportoweFakty.
Te doniesienia brzmiały wręcz szokująco, bo przecież w kolejnych miesiącach Stal walczyła z zadłużeniem sięgających 13 milionów złotych i jej dalsze występy w PGE Ekstralidze stały pod ogromnym znakiem zapytania.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
Teraz do słów Andrzeja Rusko odniósł się Stanisław Chomski, który w ubiegłym sezonie był jeszcze trenerem Stali. - Myślę, że mówienie w tym przypadku o gorzowskim klubie to lekkie nadużycie. Sądzę, że telefon wykonała jedna z osób należących wtedy do zarządu. Domyślam się nawet która - powiedział doświadczony szkoleniowiec w magazynie PGE Ekstraligi w WP SportoweFakty.
- Trzeba pamiętać, że takich rozmów odbywa się jednak bardzo wiele w trakcie każdego sezonu. To normalne, że działacze pytają zawodników o plany na kolejne rozgrywki. Nie widzę w tym niczego złego. Jeśli chodzi natomiast o to, czy padła konkretna propozycja, to nie mam pojęcia, bo nie znam tego tematu. Sam otworzyłem szeroko oczy, kiedy się o tym dowiedziałem. Trzeba jednak pamiętać, że moje drogi z poprzednim prezesem w pewnym momencie przebiegały obok siebie - zauważył trener.
Ostatecznie sprawa zakończyła się podpisaniem przez Janowskiego kontraktu z Betard Spartą. Rusko zdradził jednak, że ruch wykonany przez gorzowian zmusił wrocławian do zaciągnięcia nieplanowanych zobowiązań.
- W kontekście późniejszych wydarzeń wokół Stali, złożenie takiej oferty na pewno byłoby nie na miejscu. Oczywiście, przy założeniu, że rzeczywiście do tego doszło, bo na razie znamy tylko relację strony wrocławskiej. W Gorzowie nikt tego nie potwierdził. Z drugiej strony można też odbić piłkę w drugą stronę, bo przypominam sobie kulisy transferu Bartłomieja Kowalskiego do Wrocławia. Ten zawodnik był bardzo blisko Stali. W pewnym momencie zmienił opcję i nas nie poinformował. Ze strony Sparty musiała zatem paść bardziej intratna oferta. Takie rzeczy się zdarzają - podsumował Chomski.