Żużel. Nic dwa razy w życiu się nie zdarza? Betard Sparta chce powtórki z 2017 roku

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Gleb Czugunow (kask niebieski)
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Gleb Czugunow (kask niebieski)

Betard Sparta Wrocław wygrała pierwszy półfinał PGE Ekstraligi z Moje Bermudy Stalą Gorzów 46:44. Taki wynik sprawia, że to gorzowianie są faworytami dwumeczu i bliscy jazdy w finale. Wrocławianom zostaje jednak liczyć na powtórkę z 2017 roku.

Przed trzema laty zespoły z Wrocławia i Gorzowa skończyły fazę zasadniczą PGE Ekstraligi na drugim i trzecim miejscu. Pierwszy mecz półfinałowy powinien być rozgrywany w Gorzowie, ale ze względu na maraton w stolicy Dolnego Śląska, wrocławianie nie mieli dostępu do Stadionu Olimpijskiego. Dlatego najpierw doszło do starcia we Wrocławiu.

Betard Sparta wygrała po ciężkim boju 47:43 i było jasne, że ledwie czteropunktowa zaliczka przed rewanżem może nie wystarczyć. Zwłaszcza że wtedy też gorzowianie rozkręcali się w końcówce fazy zasadniczej i łapali optymalną formę.

Los chciał, że Betard Sparta Wrocław i Moje Bermudy Stal Gorzów znów spotkały się w półfinale PGE Ekstraligi w sezonie 2020. Tym razem wrocławianie przystępowali do starcia jako zespół niżej notowany, więc pierwszy mecz odbywał się na Stadionie Olimpijskim i po ciężkim boju gospodarze wygrali 46:44. W niedzielę czeka ich rewanż w Gorzowie i faworytami nie będą.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik o rywalizacji z Robertem Lewandowskim. "Wiele pracy przede mną"

Jeśli Maciej Janowski i spółka potrzebują motywacji przed niedzielnym rewanżem, to powinni sobie odtworzyć właśnie spotkanie z 2017 roku. Wtedy Betard Sparta jechała do Gorzowa na skazanie, a wywiozła z niego "zwycięski" remis i awansowała do finału rozgrywek. Dość powiedzieć, że jeszcze po jedenastym biegu gorzowianie prowadzili 39:27 i mieli finał w kieszeni.

Losy rywalizacji odmieniła kolejna gonitwa, w której dość niespodziewanie Damian Dróżdż był w stanie pokonać m.in. Krzysztofa Kasprzaka. Wrocławianie wygrali podwójnie, dzięki czemu doprowadzili do wyniku 40:32 dla gorzowian, a w kolejnych gonitwach byli równie skuteczni i mecz zakończył się rezultatem 45:45.

Warto przy tym przypomnieć, że w roku 2017 wrocławianom w Gorzowie było o tyle trudniej, że przystąpili do tego meczu bez Maksyma Drabika, który nabawił się kontuzji w finale IMŚJ. Tym razem zawodnika Betard Sparty zabrakło w pierwszym spotkaniu obu ekip. Wiele wskazuje na to, że Drabik będzie jednak nieobecny również podczas zawodów w Gorzowie.

Czytaj także:
Bartosz Zmarzlik - grzeczny mistrz świata będzie ojcem
Akt desperacji prezesa Eltrox Włókniarza

Źródło artykułu: