Walec - to słowo najlepiej oddawało postawę Eltrox Włókniarza Częstochowa w pierwszych meczach sezonu 2020 i wydawać się mogło, że Fogo Unia Leszno w końcu doczekała się godnego rywala w walce o tytuł mistrzowski w PGE Ekstralidze. Aż nadszedł moment spotkania z Motorem Lublin, który dość niespodziewanie "Lwy" przegrały.
Częstochowianie stracili status niepokonanej drużyny, ale kibiców martwi co innego. Postawa Jasona Doyle'a na torze przy ul. Olsztyńskiej. To właśnie mistrz świata z sezonu 2017 jest głównym ojcem porażki z "Koziołkami". Nie dość, że zdobył tylko 3 punkty, to jeszcze w biegach nominowanych popełnił prosty błąd, przez który stracił niemal pewne 2 "oczka".
Jeśli przeanalizujemy występy Doyle'a we wcześniejszych meczach w Częstochowie w sezonie 2020, to też nie było idealnie (10+1, 10+2). Chociażby z Betard Spartą Wrocław nie wygrał on indywidualnie ani jednego wyścigu.
ZOBACZ WIDEO Prezes Stali: dwa artykuły w regulaminie dają nam zwycięstwo. Nie chcemy jednak licytować się z Włókniarzem
- Może Doyle'a prześladuje syndrom toruński? - zastanawia się Jan Krzystyniak. Były trener i żużlowiec zwraca uwagę na to, że przez kilka poprzednich sezonów Australijczyk jeździł w drużynie z Torunia, która też była naszpikowana gwiazdami i miała być skazana na sukces. Tymczasem ani razu go nie osiągnęła, aż w końcu spadła z PGE Ekstraligi.
- Mam taką teorię, że gdzie jest Doyle, tam nie ma sukcesu. Bo to widać na przykładzie Torunia czy wcześniej Zielonej Góry. Przecież porażka Włókniarza z Motorem to największa sensacja sezonu 2020 jak do tej pory. Chyba tylko kibice z Lublina mogli wierzyć, że ten mecz się tak rozstrzygnie - dodaje Krzystyniak.
Krzystyniak sam przed sezonem typował "Lwy" do jazdy w finale PGE Ekstraligi w sezonie 2020. Jego zdaniem, drużyna ciągle ma wszystko, by odnieść sukces. Najbliższe tygodnie będą jednak dla niej decydujące i pokażą czy potrafi się wydostać z dołka.
- Zobaczymy czy to chwilowa zadyszka, czy może mamy do czynienia z napompowanym zespołem, który dużo mówi o finale ligi. Na pewno we Włókniarzu mają głośne nazwiska i chcą tytułu. Rodzi się pytanie, jak nie teraz, to kiedy? Jednak nazwiska nie zawsze robią wynik, co pokazał przykład Torunia i na pewno trener Cieślak i prezes Świącik mają nad czym myśleć - podsumowuje Krzystyniak.
Czytaj także:
Stępniewski apeluje. Środowisko żużlowe musi się obudzić
Woryna miał dodatkowy test na COVID-19