Adam Shields swoją karierę rozpoczynał w Australii. Tam przebił się wśród wielu rówieśników, a to zaowocowało transferem do Wielkiej Brytanii. Po raz pierwszy trafił tam w 2000 roku, dołączając do zespołu Premier League Isle of Wight Islanders.
Następnie awansował do Elite League, gdzie reprezentował Eastbourne Eagles, a od 2007 roku ścigał się w barwach Lakeside Hammers. Sezon 2008 musiał zakończyć przedwcześnie z powodu kontuzji odniesionej podczas zawodów. Wcześniej, bo w 2006 roku ścigał się w barwach klubu z Lublina. Był to jego debiut w Polsce.
- Dostałem e-maila z zapytaniem o starty w Lublinie i zgodziłem się. Wiem jedno, do polskiej ligi nie byłem w ogóle przygotowany i nie wziąłem jej na poważnie. Całą uwagę skupiałem na Anglii, trzymałem najlepszy sprzęt na angielskie tory. Na pewno to mogło potoczyć się inaczej, ale w drugim meczu złamałem miednicę, chyba w Grudziądzu. Nie powinienem tak szybko wsiadać na motocykl po tamtej sytuacji. W Lublinie podczas ostatniego swojego meczu złamałem ją ponownie. Jak dobrze pamiętam, to ostatnie zawody bez dmuchanej bandy. Tamta kontuzja była bardzo poważna i nadal ją odczuwam - wspominał w wywiadzie udzielonym naszemu portalowi.
ZOBACZ WIDEO: Miliarder mocno zaangażował się w działanie klubu. "Rozmawiamy codziennie"
Debiut wypadł jednak na tyle okazale, że już w 2008 roku dostał angaż w polskiej Ekstralidze i reprezentował barwy Unii Leszno.
- Nie byłem przygotowany na tyle dobrze, by zrobić jeszcze lepszy wynik. Prezes klubu, Józef? (Dworakowski - dop. red.) kupił mi nowy silnik. Jak wsiadłem na motocykl, pierwszy raz mając go w ramie, to pomyślałem, Matko Święta, co to jest?! To najszybszy silnik na jakim jeździłem - dodał.
W Lesznie spędził trzy lata i fani go pokochali. W 2011 roku był już jednak zawodnikiem Sparty Wrocław.
- Nie poświęcałem już takiej uwagi Polsce. Do tego doszły sprawy osobiste, które nie pozwalają ci się myśleć o niczym innym. Wszystko masz gdzieś. Zamiast skupić się na budowaniu swojej pozycji w Polsce, to moje myśli krążyły gdzieś indziej. To był bardzo trudny czas dla mnie - dodał.
W 2012 roku zakończył karierę, powołując się na względy osobiste, ale potem wrócił jeszcze na rok do startów w Eastbourne Eagles.
Jak sam przyznaje, powinien więcej wyciągnąć ze swojej kariery. - Wiele rzeczy w moim wykonaniu, to jedna wielka katastrofa. Powinienem był wiedzieć, że eliminacje do Grand Prix są dla mnie najważniejsze, a tak nie było. Nie miałem wystarczająco dużo ambicji czy determinacji. Za dużo kalkulowałem, czy nie za dużo wydaje, ile dać na sprzęt, czy mechaników - mówił.
Obecnie Shields zajmuje się treningami fitness. Dużo czasu spędza na siłowni i doradza ludziom.