Choć Speedway Kraków nie ma w tym roku szans na włączenie się na walkę o awans do Metalkas 2. Ekstraligi, a szczytem marzeń pozostaje choćby kilka domowych zwycięstw, to i tak władzom tego klubu już na starcie należy się spory szacunek.
Wiele wskazuje bowiem na to, że w najbliższym sezonie nie zapłacą za pensje zawodników więcej niż... milion złotych. To sytuacja, której w polskim żużlu nie było co najmniej o kilku lat. Jeszcze w zeszłym roku w KLŻ jeździli zawodnicy, którzy za sam podpis na kontrakcie zainkasowali 350 tysięcy złotych, a kontrakty opiewające na 200 tysięcy złotych za podpis i dwóch tysięcy złotych za punkt do dziś są na tym poziomie codziennością.
Oczywiście złośliwi powiedzą, że zawodników, których pozyskał krakowski klub nie dało się przepłacić, bo przecież zespół tworzyć będą niechciani w innych ośrodkach jak: Richard Lawson, Jonas Jeppesen, Artur Mroczka, Dawid Rempała, Matic Ivacic. Prawda jest jednak taka, że większość zawodników jeszcze rok temu podpisała wyższe kontrakty niż w Krakowie. Żaden z zawodników nie otrzymał za podpis więcej niż... 50 tysięcy złotych. Stawka za punkt to z kolei 1,5 tysiąca złotych. Jeśli więc założymy, że krakowianie skończą rozgrywki z 500 punktami, to ten sezon będzie kosztować ich 800-900 tysięcy złotych.
Do tego dojdą pozostałe koszty, czyli organizacja treningów, meczów, utrzymanie stadionu czy zatrudnienie obsługi. I tak mowa jednak o rekordowym wyniku, do którego dawno nikt się nie zbliżył. W ostatnich latach przyzwyczailiśmy się, że budżety klubów nawet w najniższej lidze wynoszą przynajmniej trzy miliony złotych. Już wiadomo, że w Krakowie uda się przejechać sezon za dużo mniejsze pieniądze.
Trudno nie zgodzić się z taką koncepcją budowania zespołu w Krakowie, bo przecież obecnie dziś ważniejsze od wyników sportowych jest to, by klub w końcu rozpoczął zmagania ligowe i miał czas na pozyskiwanie kolejnych sponsorów na następne lata. Kluczowe w tym okresie będzie stworzenie sztabu ludzi zakochanych w żużlu i gotowych do działania, a także utrzymanie płynności finansowej. W kolejnych latach o mocniejszych zawodników może być znacznie łatwiej, o ile ten sezon zakończy się pomyślnie bez dodatkowych problemów finansowych i organizacyjnych.
Przypomnijmy, że jeszcze do połowy zeszłego roku najpoważniej mówiło się o stworzeniu w Krakowie drugiego zespołu Stali Rzeszów. Ostatecznie na przeszkodzie do fuzji stanął warunek pozostawania w KLŻ przez pięć najbliższych sezonów. Krakowianie mają zdecydowanie większe ambicje i już za rok chcą się włączyć do walki o awans.
ZOBACZ WIDEO: Miliarder mocno zaangażował się w działanie klubu. "Rozmawiamy codziennie"