Żużel. Ma ciekawy pomysł na biznes. Kasprzak zostawił sobie najlepszy sprzęt

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki

Krzysztof Kasprzak jeszcze w ubiegłym roku ogłosił zakończenie kariery. Co ciekawe, nie pozbył się wszystkich swoich silników, a w domu wciąż przechowuje trzy najcenniejsze jednostki napędowe. To jednak nie oznacza, że zamierza wrócić na motocykl.

Kasprzak już od końca ubiegłego roku systematycznie wyprzedaje większość swojego sprzętu. Część silników trafiła na rynek, podobnie jak motocykle. Inne sprzęty, jak choćby bus, będą w tym roku wypożyczane dla jego podopiecznego Philipa Hellstroema-Baengsa. 41-latek zatrzymał jednak u siebie trzy silniki i to bynajmniej nie dlatego, że nikt ich nie chciał.

Jeszcze w ubiegłym roku Krzysztof Kasprzak pojechał kilka naprawdę dobrych meczów w barwach Wybrzeża Gdańsk na sprzęcie od Berta van Essena. Silniki od holenderskiego inżyniera są bardzo pożądane na rynku, bo tuner ze względów osobistych w ostatnich latach nie przyjmował nowych klientów, a skupił się głównie na serwisach. Kto wcześniej dostał się do jego stajni, był szczęściarzem i bardzo niechętnie pozbywał się silników.

ZOBACZ WIDEO: Żadnego gwiazdorzenia. Takie zadania będzie miał u swojego podopiecznego Kasprzak

Najlepszym przykładem, jak bardzo żużlowcy cenili sobie współpracę z van Essenem był choćby Karol Baron, który mimo że nie miał klubu, to nie zgadzał się na żadną z wielu ofert odsprzedania silników. Uznawał bowiem, że ten jest on jego największym atutem i szansą na powrót do żużla.

Kasprzak do żużla nie chce wracać, ale mając trzy znakomite jednostki napędowe będzie mógł na nich naprawdę dobrze zarabiać, a także udostępniać je zawodnikom, z którymi będzie w przyszłości pracował. To będzie jego dodatkowy atut i zachęta dla czołowych żużlowców, by namawiali go na bliższą współpracę.

Choć o pożyczaniu sobie silników przez zawodników nie mówi się zbyt dużo, to wiadomo, że wciąż zdarza się, że żużlowcy, którzy przedwcześnie skończyli sezon, udostępniają innym sprzęt, a w zamian otrzymują spore pieniądze. Wypożyczenie jednostki napędowej na jeden mecz od czołowego tunera świata może kosztować nawet 10-15 tysięcy złotych, czyli blisko połowę jego wartości. Żużlowcom i tak to się opłaca, bo jeśli silnik jest na tyle dobry, że w danych warunkach może pomóc w zdobyciu 13-15 punktów, to otwiera szansę na naprawdę gigantyczny zarobek (nawet 150 tysięcy złotych). Biznes wciąż więc się rozwija, a chętnych na "opcję ratunkową" na pewno nie zabraknie.

Jeśli tylko Kasprzak dostałby zielone światło od tunera, to praktycznie co tydzień mógłby udostępniać silnik jakiemuś zawodnikowi. Chętnych nie będzie brakowało, bo zakład Berta van Essena wciąż wydaje się zamknięty na nowych klientów, a w ostatnich sezonach wyjątków nie robi nawet dla zawodników pokroju Patryka Dudka.

Obecnie ze sprzętu od holenderskiego specjalisty regularnie korzysta dość wąskie grono zawodników m.in. Fredrik Lindgren, Kai Huckenbeck, Emil Sajfutdinow, Jason Doyle.

Komentarze (9)
avatar
Twardzi Jak Beton
17 min temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W ciągu tygodnia SF napisały o Kasprzaku więcej niż przez ostatni sezon:))) 
avatar
Kuj-Pom.
2 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rada dla czynnych żużlowców nie wypożyczajcie silników ba nawet żadnego sprzętu od Kasprzaka on na tym sprzęcie każdy zespół spuścił do niższej ligi ( Krosno, Gdańsk ) 
avatar
kompozytor
3 h temu
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
Oszust i sprzedawczyk meczy, karykaruralna postać zużlowca 
avatar
ONLY SPEEDWAY
4 h temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Zostawił sobie najlepszy sprzęt? A miał taki? 
avatar
rataek
5 h temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Niestety sam sprzęt to żadna gwarancja sukcesu 
Zgłoś nielegalne treści