Po spadku Fogo Unii Leszno do Metalkas 2. Ekstraligi Damian Ratajczak nie zdecydował się na pozostanie w macierzystym klubie. Junior, który w maju skończy 20 lat, zamierzał wciąż ścigać się wśród najlepszych. Fogo Unia dogadała się ze Stelmet Falubazem i zielonogórzanie mogli wypożyczyć tego zawodnika.
Ratajczak jest kolejnym żużlowcem mocno związanym w przeszłości z Lesznem, który będzie jeździł w Zielonej Górze. Tylko w tym roku poza nim będą to Jarosław Hampel i Przemysław Pawlicki.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
W Grodzie Bachusa liczą na to, że Ratajczak nie tylko będzie wygrywał z juniorami innych ekip, ale także w razie potrzeby zastępował najsłabszych seniorów.
- Wydaje mi się, że ten transfer może być strzałem w dziesiątkę, ale jest jedna rzecz, której się obawiam - mówi nam Andrzej Huszcza, legenda Falubazu i polskiego żużla.
- Chodzi o sylwetkę Damiana na motocyklu. W ubiegłym roku miał poważną kontuzję i na treningach tego nie widać, ale w meczach ligowych może dojść do tego, że pojawi się u niego strach. A wtedy będzie to szło w parze z błędami, mniejszymi zdobyczami punktowymi. Liczę jednak na to, że podejście do żużla będzie u niego wyglądać tak samo, jak przed kontuzją. Wtedy to wszystko wypali. Ogółem to miły chłopak, ambitny, posłuszny. Miałem okazję z nim rozmawiać na stadionie i mam pozytywne odczucia - dodaje.
15 maja 2024 roku Ratajczak doznał skomplikowanego złamania kości udowej podczas meczu ligi duńskiej.
Wrócił na tor dość szybko, jak na tak poważny uraz. Treningi rozpoczął bowiem 6 tygodni po upadku, a niedługo później startował już z rywalami spod taśmy. Wystąpił nawet w trzech ostatnich meczach ligowych Fogo Unii. Dało się odczuć, że potrzebuje sporo czasu na dojście do pełni formy, co przy takiej kontuzji nie może dziwić.
W przeszłości widzieliśmy przykłady utalentowanych zawodników, którzy po poważnych kontuzjach mieli problemy z punktowaniem na solidnym poziomie. Obawy Andrzeja Huszczy są jak najbardziej uzasadnione.
Nikt w Zielonej Górze o tym głośno nie mówi, ale transfer Ratajczaka wiąże się z niemałym ryzykiem. Często powtarza się frazę, że ten kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana i z takim podejściem najpewniej do kwestii dotyczącej utalentowanego zawodnika podeszli działacze Falubazu.