To nie był łatwy mecz dla FC Barcelony. Katalończycy przegrywali już z Atletico Madryt 0:2, ale w 72. minucie sygnał do odrabiania strat dał Robert Lewandowski. Polak zdobył kontaktową bramkę, a potem do siatki rywali trafili jeszcze Ferran Torres (dwukrotnie) i Lamine Yamal.
To właśnie Polak odegrał kluczową rolę w odwróceniu losów spotkania. Tradycją jest, że po meczach Barcy na instagramowym koncie "Lewego" pojawiają się krótkie podsumowujące wpisy. I nie inaczej było tym razem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mecz jak film akcji. Tak odwrócili losy spotkania
Tuż po północy w poniedziałek (17 marca) Lewandowski opublikował na Instagramie wpis, w którym wyraził radość z wygranej: "Kolejne zwycięstwo dla nas! Let’s goooo!" - napisał.
Pod postem Lewandowskiego pojawiło się wiele entuzjastycznych komentarzy od fanów, którzy chwalili jego występ. Jednak szczególną uwagę zwróciła reakcja klubowego kolegi, Julesa Kounde, który nazwał Lewandowskiego "maszyną do strzelania bramek".
Na wpis zareagowała także żona "Lewego", Anna, która dodała trzy emotikonki serduszek. Wszystko podsumował też siatkarz Andrzej Wrona. "To się nie skończy, dopóki się nie skończy" - zażartował.
Zwycięstwo nad Atletico Madryt sprawiło, że Barca znów jest liderem La Ligi. Na koncie ma tyle samo punktów, co Real Madryt - 60 - ale o jeden mecz mniej.