Żużel. Na pełnym gazie: Zawodnicy Stali niczym szkółkowicze. Oczy bolą na ich widok [FELIETON]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak w meczu z PGG ROW-em
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak w meczu z PGG ROW-em

Moje Bermudy Stal Gorzów przegrała w Rybniku i kibice nie mają powodów do zadowolenia. Najgorsze jest to, że niektórzy zawodnicy tego klubu jeżdżą tak, jakby co dopiero zdali licencję, a przecież mowa o doświadczonych żużlowcach.

PGG ROW Rybnik wygrał minimalnie (46:44) z Moje Bermudy Stalą Gorzów, ale to nie znaczy, że zmieniła się sytuacja, co do spadku z PGE Ekstraligi. Nadal uważam rybniczan za najgorszy zespół w rozgrywkach. Po prostu w niedzielę mierzyły się dwa najsłabsze zespoły w całej lidze.

Gorzowianie mają jeszcze w perspektywie mecz u siebie i spore szanse na punkt bonusowy, który może okazać się niezwykle ważny w kontekście walki o utrzymanie. Chciałbym się jednak pochylić nad tym, co ta drużyna prezentuje w tej chwili, bo spoglądając na nią to aż ciężko uwierzyć w to, że mamy w niej medalistów mistrzostw świata czy Polski. I nie chodzi mi tu wcale o Bartosza Zmarzlika, bo ten meczem w Rybniku wrócił do wysokiej formy.

Gdy oglądałem to niedzielne spotkanie w telewizji, to odniosłem wrażenie, że 25 lat temu adepci na treningach szkółki jeździli lepiej niż niektórzy zawodnicy Moje Bermudy Stali obecnie. Szymon Woźniak, Krzysztof Kasprzak czy Niels Kristian Iversen to doświadczeni żużlowcy, a tutaj odniosłem wrażenie, jakby sobie nawzajem przeszkadzali na torze.

ZOBACZ WIDEO W Polsce trudno zostać żużlowcem. Za granicą na motocykl może wsiąść człowiek z ulicy

Te obrazki to jest zła wiadomość dla gorzowian. Już po trzech meczach PGE Ekstraligi widać, że wielkiego wyniku ta drużyna w sezonie 2020 nie osiągnie, że można zapomnieć o play-offach i medalach. Już się zaczyna jazda indywidualna, patrzenie wyłącznie na siebie.

Gorzowianie jadą jak w sezonie 2019 albo nawet gorzej, a przecież po transferze Iversena zespół miał być mocniejszy. Tyle że nic się nie zmieniło. Nie dziwię się też kibicom Moje Bermudy Stali, że zaczyna z nich wylewać się frustracja, bo pewne rzeczy trudno tolerować.

W Rybniku ten zespół osiągnął 44 punkty, ale sam chyba nie wie, jak tego dokonał. W tym przypadku pasuje stwierdzenie, że wynik jest lepszy niż jazda. Bo z tym, co Moje Bermudy Stal zaprezentowała w pojedynku z PGG ROW-em, nie zasłużyła ona na taką zdobycz.

Jan Krzystyniak

Czytaj także:
Hit dla Włókniarza. "Lwy" mają drużynę kompletną
Marek Cieślak spodziewał się trudniejszego meczu w Częstochowie

Komentarze (11)
avatar
LordVader
29.06.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
@dalavega: Jako znafca i ekspert wytłumacz, proszę takim laikom jak ja i inni dlaczego to jakiś Chomski jest winny porażki. Oglądałem mecz w telewizji i widziałem mistrza Polski, vicemistrza ś Czytaj całość
avatar
Patomorfolog
29.06.2020
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
avatar
arniUL
29.06.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Tak naprawde Stal posypała się po wypuszczeniu Vaculika. Vaculik był gwarantem 11 punktów w meczu. Nie wiem co kierowało wtedy zarządem Stali ale to był wielbłąd. 
naszlace
29.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
pierwsze koty za płoty 
avatar
VisoR
29.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
@simon68: Nieważne, trudniej napisać rzeczową analizę i wyciągać wnioski, które można opisać w ciekawy sposób. Po co pisać o błędach, które doprowadziły do takiego, a nie innego wyniku, o tym c Czytaj całość