Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, wiceprezes PZPS, ale też wielki fan żużla, rozmawiał z premierem Mateuszem Morawieckim o powrocie kibiców na trybuny. Właśnie od niego słyszymy, że jeśli prezesi klubów PGE Ekstraligi się pospieszą i zrobią dobry plan, który zaakceptuje minister sportu i Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas, to już 12 czerwca na stadionach mogą pojawić się ludzie.
- W rozmowie z premierem mówiliśmy o zapełnieniu jednej czwartej obiektów na początek - mówi nam Czarnecki. - Żadne daty nie padły, ale teraz wszystko jest w rękach prezesów klubów. Do startu ligi zostały trzy tygodnie, ale jeśli w tym czasie przygotują oni dobry plan, to jest możliwa inauguracja z kibicami. Piłka jest po stronie klubów. Odpowiednio opracowana mapa drogowa, przekonanie ministra i szefa GIS-u, że da się porozmieszczać widzów tak, żeby to było bezpieczne, ale i też szybkie wdrożenie odpowiednich procedur i środków, takich działań potrzebuje teraz żużel.
O możliwości startu ligi z kibicami mówią też inni politycy partii rządzącej. Pytanie, czy klubom odpowiada rozwiązanie polegające na tym, że będą mogli wpuścić średnio od trzech do czterech tysięcy widzów. W końcu kluby już załatwiły temat karnetowiczów. Na przykład w Motorze Lublin żaden, a jest ich 7500, nie zdecydował się na zwrot stałej wejściówki mimo braku gwarancji wejścia na stadion w tym sezonie. A przecież wpuszczenie tych kilku tysięcy generuje koszty. Pisaliśmy nawet o tym, że impreza dla ograniczonej liczby widzów to dla klubu strata. A w czasach koronawirusa każdy grosz się liczy.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
Nie można wykluczyć, że kluby będą dążyć za wszelką cenę do tego, by jeździć z kibicami. Dotąd jedynie szef Moje Bermudy Stali Gorzów Marek Grzyb otwarcie zabiega o to, by fani mogli wrócić. Działacz rzuca kolejnymi pomysłami, byle tylko wpuścić widzów na stadion. Dla takiej Stali nawet te trzy, cztery tysiące to byłoby coś. Klub mógłby zarobić ponad milion złotych na samych skyboxach i na pewno nie dołożyłby do interesu. Inni nie mają jednak takiej możliwości, jak Stal, więc może dlatego siedzą cicho.
Inna sprawa, że na przykład co miałby zrobić taki Motor. Jak miałby wybrać z grona 7500 karnetowiczów tych, którzy wejdą na stadion. Ten sam problem miałyby inne kluby. Tu i ówdzie mogłoby dojść do konfliktów z kibicami. Mogłyby się pojawić zarzuty o dzieleniu fanów na równych i równiejszych. Zwłaszcza jeśli kluby chciałyby zacząć odmrażanie od strefy VIP, która przynosi największe zyski.
PGE Ekstraliga zapewnia, że już pracuje nad projektem jazdy z kibicami. Prezes Wojciech Stępniewski mówi nam, że ciężko mu teraz zadeklarować, czy zdąży przed pierwszą, drugą, czy trzecią kolejką. Od prezesa słyszymy też zapewnienie, że kluby są pozytywnie nastawione do opcji jedna czwarta na początek, choć zdają sobie sprawę z tego, że to oznacza też pewne komplikacje.
Czytaj także:
Bez Hamulców 2.0: Punkt Woffindena wart tyle samo, co Liszki
Ostafiński: Pawlicki nie powinien być dłużej kapitanem Unii