- Przed badaniem każdy kozaczył, ale potem były łzy - opowiada Jakub Jamróg, żużlowiec Motoru Lublin. - To było mega nieprzyjemne uczucie, bo wpychano nam patyk, taki jak do czyszczenia uszu, tyle że dłuższy, bardzo głęboko do gardła i do nosa. Wszyscy po tym badaniu chodzili zapłakani, a pani, która przeprowadzała testy, żartowała, że jeszcze nigdy nie doprowadziła do łez tylu mężczyzn na raz.
- Drugi raz nie chciałbym tego testu przechodzić, bo to nie było fajne - mówi z kolei Bartosz Smektała, wicemistrz świata, żużlowiec Fogo Unii Leszno. - Dlatego mam nadzieję, że nie będzie wyniku dodatniego ani niejednoznacznego, bo wtedy musiałbym poprawiać.
Badanie nie zrobiło żadnego wrażenia na Martinie Vaculiku z Falubazu Zielona Góra, który przyznał, że miał lekki strach przed, ale samo pobranie wymazu trwało u niego 20 sekund i już zapomniał, że cokolwiek mu robili. Także trener Eltrox Włókniarza Częstochowa Marek Cieślak bardziej niż sam test zapamiętał to, że musiał swoje odstać, bo w tym samym czasie pojawiło się na testach blisko 50 innych osób.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump
Przed testami zawodnicy studiowali listę rzeczy, których nie wolno robić przed. - Nie można było rano wymyć zębów, ale na szczęście pani, która badała, miała maseczkę i okulary, więc mam nadzieję, że nie zauważyła - żartuje Smektała. - Poza tym, że nie wymyłem zębów, to nic nie zjadłem. Testy mieliśmy o 11.00, a na trzy godziny przed nie można było nic jeść. Miałem pecha, bo obudziłem się o ósmej, więc pojechałem głodny.
Żużlowcy jadąc na testy zasadniczo wiedzieli jednak, czego mogą się spodziewać. - Dzień przed odpaliłem internet, żeby zobaczyć, jak to wygląda – opowiada Smektała. - Na Instagramie znalazłem filmik zawodniczki z Rosji, dlatego jechałem na badanie w pełni świadomy tego, co mnie czeka - dodaje zawodnik, któremu z pewnością było w trakcie testów raźniej, bo pojechał na nie z tatą. Ten jest mechanikiem w jego teamie, więc także był testowany.
Przy okazji testów każdy wypełniał też papiery, a próbki zbierano do specjalnego pudełka. - Wyniki mają być znane do dwóch dni - stwierdza Cieślak, który podobnie jak pozostali czeka z dużym spokojem. - Jestem w ruchu, codziennie jeżdżę na rowerze, czuję się dobrze, więc nie przewiduję problemów - mówi.
Czytaj także:
Homofobiczna wlepka kibiców Stali
Na stadion nie wpuszczą, ale w program zaopatrzą