Wielka Brytania szykuje się do odmrażania gospodarki i sportu. Już 1 czerwca możliwe będzie wznowienie rywalizacji przez profesjonalne kluby sportowe. Nie zmienia to jednak sytuacji żużla na Wyspach. Tamtejsze kluby z Premiership i Championship nie wyobrażają sobie bowiem rozgrywania spotkań bez udziału publiczności.
Dodatkowym ciosem dla Brytyjczyków są ruchy podejmowane przez polską PGE Ekstraligę. Nasze rozgrywki ruszą w połowie czerwca bez kibiców na trybunach, a zawodnicy zagraniczni zostali zmuszeni do skoszarowania na okres całego sezonu. Z tego powodu chociażby Peterborough Panthers może zapomnieć o startach Nielsa Kristiana Iversena. Duńczyk wybrał bowiem jazdę dla Moje Bermudy Stali Gorzów.
- Przesłanie jest jasne. Nie zrezygnowaliśmy z sezonu 2020. Mam nadzieję, że na pewnym etapie zobaczymy się na stadionie. Nawet jeśli będziemy mieć mniejszą liczbą spotkań, to na całym obiekcie jest mnóstwo wolnej przestrzeni, a i w parku maszyn można zachować bezpieczną odległość między osobami - przekazał na stronie klubowej Keith Chapman, właściciel Peterborough Panthers.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump
- Zgadzam się z BSPA, że nie możemy rozgrywać meczów przy pustych trybunach. To jest po prostu nieopłacalne. Chyba że któryś ze sponsorów przeznaczy na ten cel tysiące funtów. Wiemy, że Polska rusza z ligą 12 czerwca bez publiczności, ale oni mają miliony sponsorów i wsparcie rządu - dodał Chapman.
Zdaniem właściciela "Panter", realne jest rozpoczęcie sezonu żużlowego na Wyspach w okresie między lipcem a sierpniem. - Naprawdę mam taką nadzieję. Wiem, że są ludzie, którzy już są przekonani, że sezon 2020 na Wyspach nie będzie miał miejsca. Po co się jednak poddawać, skoro nie wiemy jaka będzie sytuacja za miesiąc czy dwa? - podsumował Chapman.
Czytaj także:
Legenda Stali apeluje o otwieranie stadionów etapami
Żużlowiec na kwarantannie. Plan rozpisany co do minuty