Legenda Stali Gorzów w grupie ryzyka. Pomaga ratownikom i namawia do otwierania stadionów regionami [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Bogusław Nowak (na wózku) w otoczeniu kolegów ze Stali
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Bogusław Nowak (na wózku) w otoczeniu kolegów ze Stali

- Liczę, że kibice wrócą na stadiony jeszcze w wakacje. Uważam, że obiekty należy otwierać i robić to regionami. Sam jestem w grupie ryzyka, ale na mecz bym się wybrał - mówi Bogusław Nowak, legenda Stali Gorzów.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: PGE Ekstraliga zbliża się wielkimi krokami. Za nami okres intensywnych rozmów z zawodnikami. Działacze pana ukochanej Moje Bermudy Stali Gorzów dogadali się z wszystkimi żużlowcami i to raczej bez większych problemów.

[b][tag=33440]

Bogusław Nowak[/tag], były żużlowiec, legenda Stali Gorzów:[/b] To fakt. Mam wrażenie, że Stal poradziła sobie bardzo dobrze. W większości klubów było podobnie, ale układ sił w PGE Ekstralidze chyba i tak trochę się zmienił.

Mówi pan o Fogo Unii Leszno?

Na ten moment są bardzo osłabieni, bo nie mają Piotra Pawlickiego i Emila Sajfutdinowa. Zimą mieliśmy wyraźnego faworyta ligi i kilka drużyn, które mogą się podłączyć i sprawić niespodziankę. Teraz tego zdecydowanego lidera już nie ma. Wszystko bardzo się wyrównało, a to oznacza, że będzie ciekawie. Mam nadzieję, że uda nam się odjechać wszystkie zaplanowane mecze, bo zagrożeń w przypadku ligi w takiej formie jest przecież całe mnóstwo.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Wróćmy jednak do Fogo Unii.

Uważam, że muszą dogadać się jeszcze z jednym z dwójki swoich liderów. To takie minimum, bo w przeciwnym razie mogą mieć duże problemy.

O co pojedzie Stal?

Nie chcę wróżyć, ale jestem optymistą. Najbardziej podoba mi się, że w Gorzowie jest znowu drużyna zgranych kumpli. Tak to odbieram, a zawsze twierdziłem, że to klucz do sukcesu. Może być zatem naprawdę dobrze. Ubolewam jednak nad brakiem kibiców. Nie wiem, jak niektórzy żużlowcy się w tym odnajdą.

Co ma pan na myśli?

Kibice to motywacja. Byłem zawodnikiem, więc doskonale wiem, o czym mówię. Nie wiem, czy niektórzy zdołają się przestawić i wyzwolić w sobie energię. Zapewniam pana, że nie wszyscy od razu oswoją się z pustymi krzesełkami. Ludzie mają różne charaktery. Są tacy, których ta cała atmosfera meczowa nakręca. Poza tym to dziwne z całej masy innych powodów. Zawsze wyznawałem zasadę, że kibic to profesor, a zawodnik to uczeń. Jeden wymaga i ocenia drugiego, a tamten się mobilizuje, żeby go zadowolić. Wiem, że będą kamery telewizyjne, ale to i tak nie to samo. To nie daje takiego powera. Liczę jednak, że nie będziemy tkwić w tym stanie zbyt długo. Cały czas wierzę, że wrócimy na stadiony.

W tym roku?

Mam nadzieję, że to wydarzy się w wakacje. Liczę na lipiec. Uważam, że sport bez kibiców zbyt wiele traci.

Jest pan w grupie ryzyka, ale czuję, że na stadion by się pan wybrał.

Wybrałbym się, bo w naszym województwie żadnej pandemii raczej nie ma. Trudno o czymś takim mówić, bo skala problemu jest niewielka. Uważam zresztą, że dobrym pomysłem byłoby otwieranie stadionów regionami. Na Śląsku to by pewnie teraz nie przeszło, bo mają tam obecnie duży kłopot, ale są też miejsca, gdzie sytuacja jest dobra.

Na razie to mówi się o zamykaniu niektórych regionów.

A może należy to właśnie odwrócić. Moim zdaniem takie rozwiązanie miałoby sens. Oczywiście, trzeba zachować rozsądek i środki ostrożności. Maski i mycie rąk powinny nadal z nami zostać.

W pana głosie nie czuć za bardzo strachu, a czasy mamy przecież trudne.

Zgadza się, bo uważam, że trzeba żyć. Od narzekania wolę realną pomoc dla tych, którzy jej naprawdę potrzebują.

Czyli?

Przy fundacji Bogusława Nowaka udało się zorganizować zbiórkę dla ratowników medycznych i kierowców karetek pogotowia. Wraz z byłymi zawodnikami, mechanikami i działaczami postanowiliśmy się skrzyknąć i zebrać trochę pieniędzy. Rzuciłem hasło i każdy wpłacił tyle, ile mógł. Jedni 20 zł, inni 50 zł, a ktoś 100 zł. Całą kwotę, czyli 1500 zł, po wcześniejszym uzgodnieniu z kierownictwem, przekazaliśmy na konto szpitala wojewódzkiego. Uważałem, że nawet w taki sposób należało im pomóc, bo to przecież ludzie, którym wiele zawdzięczamy. Kto biegł do nas jako pierwszy, kiedy się przewracaliśmy na torze? Oni. Byli z nami na treningach i meczach. Ubezpieczali nas, więc coś im się teraz należy. Potrzeb mają od groma, więc przyda się chyba każdy grosz.

Wróćmy do żużla. W nowej rzeczywistości czeka nas sporo zmian. Niektórzy już narzekają. Zawodnicy na to, że będzie tylko jeden mechanik.

A ja uważam, że to kwestia przyzwyczajenia. Zawodnicy mówią, że żużel się zmienił, że teraz jest wokół nich więcej pracy i potrzeba więcej ludzi. Rzecz w tym, że oni mają zdecydowanie większy komfort niż ten, który był za moich czasów. Teraz trudno im się przestawić i z tej strefy wyjść, ale prędzej czy później to się stanie. Niektórzy mieli obok siebie trzech czy czterech mechaników, mogli zająć się tylko sobą, więc przeżywają szok. U nas było dwóch majstrów na całą drużynę. Sami robiliśmy sporo przy sprzęcie. Czasami było tego tyle, że człowiek nie miał czasu pomyśleć, jak pojechać w danym biegu. Nie wiedział, z którego jedzie toru i kto jest jego rywalem. Nie mówmy zatem, że za moich czasów było mniej pracy przy motorach, bo to nieprawda.

To dobrze, że Stal nie wzięła Jasona Crumpa?

Powiedziałem panu wcześniej o drużynie dobrych kumpli, która jest teraz w Stali. Podoba mi się, że udało się zbudować taką atmosferę, więc pewnie domyśla się pan, co myślę o Crumpie. Wprowadzenie dodatkowego zawodnika wywołałoby zamieszanie i w pewnym sensie zburzyło to, na co pracowali działacze i sztab szkoleniowy. Dobrze, że jest, jak jest. Ktoś może powiedzieć, że trzeba było zakontraktować i Thomsena i Crumpa. Moim zdaniem należy jednak liczyć pieniądze. Czasy trudne, sponsorów mniej, więc przyda się zdrowy rozsądek. Szaleństwa nie mają sensu. Najważniejsze jest jednak ta atmosfera. Drużynę się buduje, a nie kupuje.

Dobrze, że będzie Rafał Karczmarz? Wcześniej nie był pan do tego przekonany.

Dla mnie Rafał jest cały czas znakiem zapytania. Musi pokazać swoje możliwości na torze. Czeka go trudne zadanie. Na razie trudno mi ocenić ten ruch.

***

Zbiórkę dla ratowników medycznych i kierowców karetek organizowaną przy fundacji Bogusława Nowaka wsparli: Jerzy Rembas, Ryszard Dziadkowiak, Marek Towalski, Ryszard Fabiszewski, Ryszard Raczyński, Stanisław Maciejewicz, Henryk Zguczyński, Zbigniew Padewski, Stanisław Szczuciński, Andrzej Dzierliński, Józef Ufir, Bogdan Sobecki, Adam Chudzik, Marian Gulatowski i Edward Podsiadło, Zdzisław Musiał, Henryka Jóźwiak, Arkadiusz Majzner i Sławomir Kozdraś.

Źródło artykułu: