Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.
***
Każda saga ma swój koniec. Rafał Karczmarz po październikowej decyzji o końcu kariery zawrócił o 180 stopni i podpisał amatorski kontrakt z truly.work Stalą Gorzów. Jak się w Lesznie o tym dowiedzieli, to jeden z działaczy tamtejszej Fogo Unii zadzwonił do prezesa Marka Grzyba, by powiedzieć: to teraz Stal z Unią pojedzie w finale. To możliwe, choć trudno wyrokować, czy będzie to miało jakikolwiek związek z osobą Karczmarza.
Na pewno jego pozostanie, jest olbrzymim sukcesem prezesa Grzyba. Pokazał on po raz kolejny, że rzeczy niemożliwe załatwia niemalże od ręki, a na cuda potrzebuje trochę więcej czasu. Nie wiem, do której szufladki wsadzić przypadek Karczmarza, ale jakkolwiek by nie było nowy szef Stali, następca Ireneusza Macieja Zmory, dokonał rzeczy wielkiej.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Problem w tym, że sukces Grzyba, tak uważam, jest wielkim kłopotem dla trenera Stanisława Chomskiego. Raz, że na linii Karczmarz - Chomski, przynajmniej w ostatnim czasie, mocno iskrzyło. Zawodnik, choć w klubie przyznawał, że z jazdą na żużlu ma problem, że czuje strach, to po pół roku zrezygnował ze współpracy z psycholog Julią Chomską, córką trenera (swoją drogą sam się do niej wybrał). Mówił, że to mu nie pomaga. Sugestie, by znalazł sobie innego terapeutę, tak przynajmniej przekonywali mnie swego czasu w Stali, zbywał milczeniem.
To nie jest jednak jedyna sprawa, która może spowodować zgrzyty. Kolejną jest to, że pozostali juniorzy Stali już zdążyli się oswoić z myślą, że walczą o skład między sobą i żaden Karczmarz nie będzie im wchodził w paradę. Oni za chwilę mogą mieć do Chomskiego pretensje o to, że stawia na Rafała, a nie na nich, choć sumiennie pracowali i nie byli przez 5 miesięcy poza klubem.
Nie zazdroszczę trenerowi, bo dostając Karczmarza, znalazł się między młotem a kowadłem. Co nie zrobi, będzie źle. Ktoś na pewno będzie na niego patrzył wilkiem. Jeśli Karczmarz dostanie szansę, obrazi się ktoś z trójki Mateusz Bartkowiak, Wiktor Jasiński, Kamil Nowacki. Jeśli nie dostanie, to jak nic zacznie się rozdrapywanie starych ran.
Oczywiście nikt nie powiedział, że życie jest proste, więc chcąc nie chcąc, trener Chomski musi teraz jakoś to poukładać. Nie mówi o tym, nie komentuje tego publicznie, więc tym bardziej zakładam, że zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i z tego, że tu od początku trzeba grać tak, żeby na końcu nie wyszły z tego kwasy.
Swoją drogą, na miejscu Karczmarza, chyba nie zdecydowałbym się na Stal. Była opcja Orła Łódź, gdzie trafiłby pod skrzydła Adama Skórnickiego, i to, na ten moment, byłoby optymalne rozwiązanie dla zawodnika, dla którego największym zagrożeniem jest on sam. Jak na mój gust, to Karczmarz obniża loty, bo zwyczajnie przegrywa z własnymi oczekiwaniami. Sam za mocno napompował sobie balonik, a kiedy zauważył, że nie przeskakuje poprzeczki, którą sobie zawiesił, stracił pewność siebie.
Karczmarz powrót do Stali, skoro już się na to zdecydował, musi zacząć od spuszczenia ciśnienia, wtedy to sportowe życie będzie dla niego znośniejsze, a może z czasem stanie się też przyjemne. A tak poza wszystkim, to musi się otworzyć na ludzi, zaufać im, pozwolić sobie pomóc. Wtedy i tylko wtedy ma szansę stać się dobrym sportowcem. Innej drogi nie ma.
A jeśli wszystko zagra i projekt Stali z Karczmarzem wypali, to faktycznie gorzowski zespół może wjechać do finału. Świetni seniorzy z lokomotywą Bartoszem Zmarzlikiem na czele są, do tego dochodzą czterej juniorzy. Trzech z nich trzyma gaz, czwarty chce coś udowodnić. Do tego dochodzi trener i sztab jeden z lepszych w Polsce.
Czytaj także:
Chytrus, który wykłada kasę na żużel. W tym roku zbudował drużynę za 3,5 miliona
Dudziak mdlała, Karolak stracił kontrolę. Celebryci, którzy pokochali jazdę bez hamulców