12 
Przedłużenie umowy z firmą MRGARDEN to ciekawa historia, jeśli weźmiemy pod uwagę, co działo się w tym roku w okresie transferowym. Grudziądzanie wyrywali sobie zawodników ze Stelmetem Falubazem. Zielonogórzanie chcieli podebrać im Kennetha Bjerre, ale nic z tego nie wyszło. Władzom GKM-u udało się za to pozyskać Nickiego Pedersena i postawić Falubaz w bardzo trudnym położeniu.
Kolorytu rywalizacji na giełdzie dodawał fakt, że właścicielem firmy MRGARDEN jest Stanisław Bieńkowski, a więc jeden ze współwłaścicieli zielonogórskiego klubu. Niektórzy snuli teorie, że transferowa wygrana grudziądzan może negatywnie odbić się na ich budżecie na sezon 2020.
Zobacz także: Krzysztof Mrozek i Grigorij Łaguta nie żyją jak pies z kotem. Wszystko za sprawą Siergieja Łogaczowa
Okazuje się jednak, że zażarta walka na rynku transferowym nie miała żadnego wpływu na podpisanie umowy o sponsoring tytularny w Grudziądzu. - To biznes, a w nim nie ma szukania drugiego dna. Liczą się korzyści, a w tym przypadku są one widoczne, bo współpraca trwa już od wielu lat - mówi nam Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej klubu z Grudziądza.
Jeśli chodzi o kwestie budżetowe, to w Grudziądzu wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Klub z pewnością wyda więcej niż w poprzednich sezonach, bo wymiana Antonio Lindbaecka na Nickiego Pedersena będzie sporo kosztować. Jeśli zespół zakwalifikuje się tym razem do czwórki, to budżet może zakręcić się nawet w okolicach ośmiu milionów złotych. W sezonie 2019 GKM jechał za około siedem milionów i zakończył rozgrywki na piątym miejscu.
Zobacz także: Piotr Świderski: Jestem jak żołnierz idący na wojnę. Chcę mieć po sezonie czyste sumienie (wywiad)
ZOBACZ WIDEO Adam Małysz czy Kamil Stoch? Martin Schmitt zabrał głos ws. porównywania polskich skoczków
Czy GKM Grudziądz awansuje w końcu do play-off? 
