Żużel. Rosberg został mistrzem F1, bo odstawił rower. A w żużlu jest moda na dwa kółka

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Leon Madsen gratuluje Bartoszowi Zmarzlikowi
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Leon Madsen gratuluje Bartoszowi Zmarzlikowi

Wielu żużlowców, z mistrzem świata Bartoszem Zmarzlikiem na czele, jeździ na rowerach. Na przekór temu, co powiedział kiedyś Nico Rosberg. Mistrz F1 stwierdził, że zwycięstwa przyszły, kiedy odstawił dwa kółka.

Nico Rosberg, po wygraniu mistrzostwa świata w Formule 1 w 2016 roku mówił, iż sukces osiągnął dzięki temu, że odstawił rower. Wiadomo, że jazda mocno działa na mięśnie nóg, a te są najcięższe w całym organizmie. Dzięki odstawieniu dwóch kółek w kąt i zmianie sposobu trenowania Rosberg zdołał zbić wagę. W F1 im lżejszy kierowca, tym lepiej. W żużlu jest tak samo, a jednak w tym sporcie mamy modę na rowery i nikomu to nie przeszkadza. Bartosz Zmarzlik i Leon Madsen, dwaj najlepsi obecnie zawodnicy na świecie, jeżdżą na rowerach.

Jak to jest, że to, co przeszkadza jednym, dla drugich jest wręcz niezbędnym elementem na przygotowanie do sezonu i podtrzymanie formy? - A może Rosberg źle ocenił sytuację - zastanawia się trener kadry Marek Cieślak, miłośnik dwóch kółek, który zaraził swoją pasją wielu żużlowców. - Może dzięki jeździe na rowerze mistrz doprowadził organizm do takiego poziomu wytrzymałości, może tak rozbudował układ krwionośny i tlenowy, że już nie potrzebował roweru? Nie wierzę w to, że jazda na rowerze mu zaszkodziła. Mój kolega ma 75 lat, a dzięki temu, że jeździ na rowerze, zdobywa medale w zawodach Mastersów i czuje się świetnie. Inni w jego wieku czasami ledwo chodzą. Ja też jestem okazem zdrowia.

Czytaj także: Polowanie na żużlowych senatorów w oknie transferowym

- Interesuję się F1, więc wiem, że wielu kierowców dużo jeździ na rowerach, a Fernando Alonso to nawet grupę zawodową chciał zakładać - kontynuuje Cieślak. - Rower jest ważny w sportach motorowych. Dla naszego motocyklisty Teddy'ego Błażusiaka to jest trening podstawowy. Oczywiście żużlowcom nie zalecałbym jazdy na szosie, lecz w terenie. Najlepiej, jakby każdy miał swój szlak wytyczony w lesie z podjazdem, zjazdem i korzeniami. Taka jazda przypominałaby żużel. Zarówno jeśli idzie o interwał, jak i elementy techniczne.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zszokował kibiców. "Lekarz w Polsce widząc moją nogę zbladł"

- Zmarzlik jeździ dużo przełajów i to dobrze mu robi. Z kolei Madsen, czy Lindgren wolą szosę i to też im nie przeszkadza. Choć taki Lindgren, jak jest u siebie w Andorze, to też jeździ w terenie. Rower jest nie tyle dobry dla żużlowca, ile dla człowieka w ogóle. Ktoś, kto jeździ, wolniej się starzeje. Płuca pracują, serce też. Ja mam puls między 47 a 50, a jeżdżę nawet trzy godziny dziennie - komentuje Cieślak.

Czytaj także: Kownacki o okresie transferowym. Radzi, by nie skreślać Kasprzaka

- Rower dlatego jest też tak dobry dla żużlowców, że wielu z nich ma na koncie różne kontuzje. Jak ktoś miał kiedyś połamaną nogę, to łatwiej mu jeździć na rowerze niż biegać. Oczywiście taki trening to nie wszystko. Dla żużlowca dobra jest też jazda na nartach biegowych i ćwiczenia na siłowni. Trzeba jednak wiedzieć co i jak. Ciężary muszą być małe, a powtórzenia szybkie - kończy szkoleniowiec reprezentacji.

Źródło artykułu: