[tag=856]
Fogo Unia Leszno[/tag] przejechała się po rywalach niczym walec. Przegrała tylko jeden mecz w Gorzowie, zremisowała na wyjeździe w Grudziądzu, a pozostałe spotkanie rozstrzygnęła na swoją korzyść. Kosmiczna statystyka, którą ciężko będzie poprawić w kolejnych sezonach. Są jednak i tacy, którzy już teraz wieszczą długie lata panowania tej drużyny w PGE Ekstralidze.
- Mam wrażenie, że największym sukcesem Fogo Unii Leszno było zbudowanie wrażenia, że ta drużyna jest nie do pokonania. Moim zdaniem to nie jest dream team. To nie jest zespół stworzony z najlepszej dziesiątki zawodników w Grand Prix. Patrząc na nazwiska i ich możliwości nie widzę wielkiej różnicy w porównaniu z innymi drużynami - mówi nam Krzysztof Cegielski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. Skończyło się na strachu. Do Linusa dociera powoli, co się stało (wywiad)
- Są takie kluby, gdzie ściąga się gwiazdy, są wielkie oczekiwania, a wyniku nie ma. Z drugiej strony mamy takie drużyny jak Fogo Unia, gdzie wszystko buduje się z dużym przemyśleniem - dodaje menedżer Janusza Kołodzieja. Swoją drogą dobrze poukładany i świetnie działający klub to tylko jeden z czynników sukcesu aktualnych mistrzów Polski. A tych jest znacznie więcej.
ZOBACZ WIDEO: Pedersen lepszy od Lindbaecka. Trener twierdzi, że liczby nie kłamią
- Dużą pracę wykonał też trener. Nie ma wielu osób, którzy mieliby prawo do wielkiej euforii po takim wyniku jak Piotr Baron. Niektórzy pewnie skakaliby po płotach z radości i byliby na pierwszym planie. A spójrzmy na jego zachowanie. On ma prawo do euforii, ale i tak zachowuje spokój, pokorę i mówi o ciężkiej pracy. Stoi z boku schowany za zawodnikami. Żużlowcy to widzą i zachowują się jak on. Nie mają trenera szaleńca, który wnosi nerwowość do toru - zwraca uwagę ekspert.
Kolejna sprawa, to personalia. Przed sezonem padały zarzuty, że po dwóch mistrzostwach z rzędu Fogo Unia wreszcie się wypali i tak dobrego wyniku jak w sezonie 2018 już nie będzie. Takie opinie szybko zostały zweryfikowane. I to w zasadzie po pierwszych kilku kolejkach, podczas których mistrzowie pokazali, że są drużyną jeszcze silniejszą. - Bez wątpienia atutem tego zespołu było zatrzymanie całego składu z sezonu 2018. Podczas zeszłorocznego okresu transferowego padały zarzuty, że to błąd, a tymczasem wyszło to tej drużynie na plus. Unię tworzą zgrani i dopasowani do siebie zawodnicy - podkreśla Cegielski.
I na dokładkę juniorzy. Para Bartosz Smektała - Dominik Kubera to skarb, którego Unii zazdrościła cała Polska. Gdy któryś z zawodników zawodził, zaraz na jego miejsce czekał młody i gniewny młodzieżowiec. Z drugiej strony, zestawienie seniorów też było świetnie zbilansowane. - Oczywiście wielką robotę zrobili juniorzy. Bez dobrej młodzieży ciężko wygrywać mecze, ale sami juniorzy też nie wygrają żadnego spotkania. Wszyscy zawodnicy dobrze czuli się we własnym gronie, chcieli ze sobą współpracować. To też nie było bez znaczenia - puentuje żużlowy ekspert.