Wyniki finansowe za rok 2024 pokazują, że władzom Innpro ROW-u Rybnik udało się osiągnąć przychody sięgające dziewięciu milionów złotych. Jak na realia Metalkas 2. Ekstraligi, to duże pieniądze, ale nie kosmiczne. Dla przykładu Abramczyk Polonia Bydgoszcz miała do dyspozycji znacznie więcej, bo aż 10,8 mln złotych.
Okazuje się jednak, że w tym przypadku pieniądze nie były kluczowe i jeden z najwyższych budżetów w historii tych rozgrywek nie pomógł bydgoszczanom w upragnionym awansie do PGE Ekstraligi. Wydaje się, że różnica prawie dwóch milionów złotych powinna sprawić, że przy braku kontuzji, Polonia nie powinna mieć sobie równych. Tym razem jednak okazało się, że żużel jest znacznie bardziej złożony niż mogłoby się to wydawać.
Trzeba jednak dodać, że Polonia nie wydała wszystkich dostępnych pieniędzy, a ubiegły sezon kosztował ich 10,3 mln złotych, czyli dokładnie 1,4 mln złotych więcej niż w przypadku ROW-u. Tak duża różnica wystarczałaby na zakontraktowanie jednego dodatkowego zawodnika wysokiej klasy. W zeszłym sezonie najlepiej zarabiający zawodnik 2. Ekstraligi Krzysztof Buczkowski zarobił dwa miliony złotych. W tym roku jego rekord przebije choćby Szymon Woźniak, a kontrakty na podobnym poziomie będą mieli jeszcze Janusz Kołodziej, Tai Woffinden, Grzegorz Zengota, Paweł Przedpełski.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
To i tak jednak nic w porównaniu z tym, co w zeszłym roku zrobiły władze Stelmet Falubazu Zielona Góra. Klub był tak zdeterminowany, by ostatecznie uzyskać awans do elity, że wydał na ten cel... blisko 12,5 mln złotych. Do dziś pozostaje to zdecydowanym rekordem na drugim poziomie rozgrywkowym.
Ostatnie dwa lata zupełnie zmieniły realia finansowe na drugim poziomie rozgrywkowym. Wcześniej zarówno Cellfast Wilki Krosno, jak i Moonfin Malesa Ostrów dysponowały sześcioma milionami złotych.