truly.work Stal Gorzów po ośmiu wyścigach prowadziła w Toruniu z Get Well 29:19. Wydawało się, że zespół z grodu Kopernika jest już jedną nogą w Nice 1. Lidze Żużlowej. - Powiem więcej, oni byli na sto procent w pierwszej lidze. Podnieśli się i zapamiętają na długo ten mecz, jeśli zostaną w PGE Ekstralidze, bo dzięki Gorzowowi, nie są w tej chwili w tragicznej sytuacji. To Stal roztrwoniła w dziecinny sposób tą ogromną przewagę. Pięknie pojechała do ósmego wyścigu. Była monolitem. Jestem zaskoczony tym, że mając 10 punktów przewagi, przegrywamy ostatecznie różnicą dziewięciu - nie krył Władysław Komarnicki, honorowy prezes gorzowskiego klubu.
- Mecz był piękny. Serce mi stanęło, kiedy upadł Bartek Zmarzlik. Dopóki nie wstał, czułem się bardzo źle. Mam nadzieję, że wszystko z nim jest w porządku. Pewnie jutro trochę siniaków będzie miał po tych zawodach. Został słusznie wykluczony przez sędziego z powtórki 14 wyścigu - powiedział Komarnicki.
W innych sytuacjach honorowy prezes Stali nie był już łaskawy dla arbitra, Krzysztofa Meyze. - Popełnił fatalny błąd, kiedy w wyścigu siódmym wychodziliśmy na 4:2, a Norbert Kościuch z własnej winy się przewrócił. Ta decyzja to nieporozumienie. Moim zdaniem to absolutny błąd. Głęboko wierzę, że przy analizie Leszek Demski wychwyci tę sytuację w magazynie PGE Ekstraligi. Wyścig 14 sędzia powinien od razu przerwać, ponieważ Jason Doyle ruszył się na starcie. Skorzystał z tego, bo pierwszy wystartował, więc obowiązkiem sędziego było przerwać ten wyścig, zanim doszło do wypadku Bartosza Zmarzlika. To był drugi błąd arbitra - stwierdził Komarnicki.
Zobacz także: Kościuch zadebiutował w siódmym wyścigu. Dostał drugą szansę od sędziego?
Zobacz także: Co za powrót syna marnotrawnego. Kościuch podał tlen i Get Well został przy życiu!
ZOBACZ WIDEO Stal Gorzów stawia na widowiska, ale nie jest to komfortowe dla zawodników z problemami