Rafael Wojciechowski: Nie byłem podpalony. Jakbym miał się czymś podpalać, to zmianami w Orle

WP SportoweFakty / Mateusz Domański / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski
WP SportoweFakty / Mateusz Domański / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski

Prezes Orła Łódź zarzucił klubowi z Gniezna, że naraził go na koszty. Witold Skrzydlewski przyznał, że początkowo Car Gwarant Start był przychylny przełożeniu meczu, a później się podniecił i zmienił zdanie. Do tych słów odniósł się menedżer Startu.

Według relacji Witolda Skrzydlewskiego, podczas jego sobotniej rozmowy z menedżerem Car Gwarant Startu Gniezno z ust Rafaela Wojciechowskiego padły słowa, że przełożenie niedzielnego meczu w Łodzi to świetny pomysł. Opiekun czerwono-czarnych zdementował tę informację.

- Faktycznie, dzwonił do mnie [prezes Orła - dop. red.] Nie powiedziałem, że to świetny pomysł, a jedynie, że jeżeli są takie prognozy pogody, to być może to dobry pomysł. Powiedziałem także, że muszę skontaktować się z kolegami. U nas podczas podejmowania takich decyzji panuje demokracja. W międzyczasie sprawdzaliśmy prognozy, które dały nam nadzieję na to, że pogoda może być na tyle dobra, by ten mecz odjechać. Po głosowaniu wyszło na to, że jedziemy i nie odwołujemy meczu - przyznał Wojciechowski.

Czytaj także: Mecz Orzeł - Start został odwołany. Znamy prawdopodobny nowy termin

Ostatecznie zawodnicy obu ekip stawili się w Łodzi. Mecz do skutku jednak nie doszedł. W związku z obfitymi opadami deszczu, około godziny 16:00 zapadła decyzja o jego odwołaniu.

ZOBACZ WIDEO Get Well Toruń jak New York Knicks. "Tam przydałby się różdżkarz"

- Do południa prognozy pogody były jeszcze na tyle optymistyczne, że dawały nadzieję, że ten mecz być może uda się odjechać. Dopiero z biegiem dnia zmieniały się na coraz gorsze. Po 16:00 podjęliśmy decyzję, by odwołać ten mecz i nie czekać na dalszy rozwój sytuacji. Nie chcieliśmy narażać klubu z Łodzi na koszty, ale my także je ponieśliśmy. Wolnych terminów jest stosunkowo mało, więc mecz chcieliśmy odjechać w tę niedzielę. Zresztą, w pierwszym terminie, to jest 22 kwietnia, pewnie byśmy odjechali to spotkanie bez problemu. Tym razem się nie udało - dodał menedżer Car Gwarant Startu.

Prezes Skrzydlewski domyślał się, że kierownictwo Startu w sobotni wieczór nie chciało odwołać meczu, bo w Poznaniu dobrze pojechał Andriej Kudriaszow, a łódzcy żużlowcy rozczarowali. - Wszystko było z naszej strony gotowe. Pan z Gniezna prawdopodobnie doszedł jednak do wniosku, że ich zawodnik dobrze zaprezentował się w Poznaniu, a nasi żużlowcy wypali słabo. Najwyraźniej się podniecił, że z nami wygra - powiedział podczas rozmowy z naszym portalem Witold Skrzydlewski.

Jak na te domysły odpowiedział opiekun gnieźnian? - Andriej Kudriaszow w ogóle nie był przewidziany w składzie. Do dwóch zmian miało dojść w drużynie Orła. Za Rafała Okoniewskiego miał jechać Daniel Jeleniewski, a w miejsce Hansa Andersena chyba Rory Schlein. Jakbym miał czymś się podpalać, to tymi zmianami - śmiał się Rafael Wojciechowski. - Nie byłem jednak podpalony ani w jednym, ani w drugim przypadku. Skład był taki, jak awizowany. Żadnego podpalenia dobrym występem Andrieja nie było - zapewnił na zakończenie.

Czytaj także: Wypadł ze składu, a miał być liderem. Andriej Kudriaszow nie spełnia oczekiwań

Źródło artykułu: