Postawa młodzieżowców od kilku lat była piętą achillesową drużyny z województwa kujawsko-pomorskiego. Kamil Wieczorek i Dawid Wawrzyniak nie spełniali oczekiwań i od dwóch sezonów osiągali kompromitujące rezultaty. Ostatnim solidnie punktującym zawodnikiem na tej pozycji był Marcin Nowak, który zmienił klub po zakończeniu rozgrywek 2016.
Zarząd i sztab szkoleniowy wyciągnęli wnioski. Właśnie dlatego do Grudziądza trafił Patryk Rolnicki wraz z Marcinem Turowskim. Efekty nadeszły bardzo szybko. Nowi młodzieżowcy MRGARDEN GKM-u już robią różnicę. - Poszliśmy drogą innych klubów. Kupiliśmy sobie dwóch juniorów i widać efekty ciężkiej pracy trenera Roberta Kościechy oraz całego sztabu szkoleniowego - stwierdził Robert Kempiński.
Zobacz także: PGE Ekstraliga. Włókniarz żałuje punktów straconych na dystansie. Paweł Przedpełski: Ostatni bieg pojechałem z jajem
Żółto-niebiescy nie mogli skorzystać z usług kontuzjowanego Artioma Łaguty, ale nie mieli większych problemów z odniesieniem zwycięstwa. Duży wpływ na to miała kapitalna postawa Przemysława Pawlickiego, który zrehabilitował się za fatalny występ w Lublinie. - Przemek zaliczył świetny mecz, ale nie zapominajmy, że to cała drużyna wygrała. Można podziękować przede wszystkim juniorom, ponieważ bez nich nie wygralibyśmy tego spotkania. Jechaliśmy osłabieni. Nie mógł wystąpić nasz lider, a zawodnicy startujący z zz-tki zdobyli tylko sześć punktów. Gdyby Artiom pojechał na swoim poziomie, to ten wynik byłby dużo wyższy - zauważył 47-latek.
ZOBACZ WIDEO Czy polscy żużlowcy są traktowani po macoszemu?
W 13. wyścigu taśmę dotknął Antonio Lindbaeck. W miejsce Szweda pojawił się wówczas Rolnicki i pokazał plecy samemu Fredrikowi Lindgrenowi. Dla grudziądzan było to premierowe zwycięstwo w tym sezonie PGE Ekstraligi. - Człowiek cieszy się w przypadku zwycięstw. Nie musiałem stawiać na Patryka Rolnickiego w tym biegu. Mógł też pojechać Marcin Turowski. Moim zdaniem to jednak Rolnicki lepiej się prezentował i dzięki temu wystąpił w wyścigu nominowanym - dodał szkoleniowiec.
Zobacz także: Kibice przecierali oczy ze zdumienia. Plecy juniora oglądał sam Lindgren
Żużlowcy MRGARDEN GKM-u dużo trenowali przed piątkowym starciem z częstochowianami. - Nie trenowaliśmy wcale więcej, zawsze trenujemy tak samo. Nie ma znaczenia nawet fakt, czy jedziemy mecz na własnym torze. W przypadku wyjazdów niektórzy zawodnicy wolą potrenować na innych torach i zwalniają się z treningów u nas. Nikt nawet nie wie, że przed wyjazdem do Lublina też byliśmy pojeździć na obcym torze. Przed każdym meczem ciężko pracujemy - zakończył Kempiński.