Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Jesteście zaskoczeni postawą gorzowskiej Stali czy to z waszej strony coś poszło nie tak? Myślę głównie o torze.
Michał Finfa, menedżer forBET Włókniarza Częstochowa: Sprawa jest podwójna. Nie ukrywam, że rozmawialiśmy z trenerem i mamy pewne przemyślenia co do toru, który był bardziej gorzowski. Na początku trzeba jednak powiedzieć, że wygraliśmy. Mecz w Gorzowie, w którym będzie się liczyć również punkt bonusowy, jest dopiero 23 sierpnia. Sytuacja może się więc odwrócić. Stal Gorzów przez dziennikarzy czy ekspertów była skazywana na dół tabeli. Fajnie prezentuje się Anders Thomsen i pytanie co pokaże dalej. Jeśli będzie w takiej dyspozycji jak był w piątek to może godnie zastąpić Martina Vaculika. Stal to wicemistrz Polski i wygraną trzeba rozpatrywać w charakterze cennego. Zobaczymy jak liga poukłada się dalej. My teraz musimy skupić się na wyjazdowym meczu w Grudziądzu.
Po Fredriku Lindgrenie było widać, że w "normalnych częstochowskich" warunkach pewnie uporałby się z Rafałem Karczmarzem, czy zajął wyższą pozycję w biegu nominowanym.
Mam też przed oczami sparing ze Spartą Wrocław, kiedy to Fredrik dokonywał mijanek po przegranym starcie. W piątek tego brakowało, więc trzeba z tego wyciągnąć dobre wnioski. Sezon dopiero się zaczyna. Lindgren na pewno nie rozczarował, ale wiemy, że potrafi jechać jeszcze lepiej.
Zobacz także: Zielonogórzanie pokazali moc, a Niemiec z drugiej ligi postawił Dudka na nogi
Chyba jedyny, który potrafił w piątek wyprzedzać na tym torze to był Anders Thomsen. Nawet Bartosz Zmarzlik nie znalazł na to sposobu.
Zdecydowanie Anders Thomsen sprawiał wrażenie najszybszego zawodnika na torze, bo nawet po przegranym starcie potrafił ze swojej maszyny wyciągnąć taką szybkość, że mijał naszych zawodników. Powiem szczerze, że jesteśmy przyzwyczajeni do odwrotnej sytuacji, czyli że to my wyprzedzamy przeciwników. Po meczu rozmawialiśmy z trenerem i zawodnikami, i na pewno będziemy wyciągać z tego wnioski.
Ale z czego wynikało to, że ten tor tak wyglądał? To był wasz błąd w sztuce czy może komisarz miał swoje uwagi?
Komisarz ani zespół gorzowski absolutnie nie wnosili żadnych uwag. Nasze relacje przez cały odbiór toru były perfekcyjne. Można też zaobserwować po samych czasach, że tor był bardzo szybki, wręcz niespotykany względem tamtego roku, więc coś się zmieniło.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: Widzę Włókniarza w finale PGE Ekstraligi
Można zatem powiedzieć wprost, że przekombinowaliście?
Nie, to jest za dużo powiedziane. Mecz wygraliśmy, więc nie można powiedzieć, że coś z torem przekombinowaliśmy...
No tak, ale pozostaje niedosyt, bo wynik mógł być wyższy. Wszyscy się tego spodziewali.
Tak jak mówiłem, najważniejsze są dwa punkty. Jeszcze raz przypomnę, że do Gorzowa jedziemy dopiero 23 sierpnia i będziemy tam walczyć o pełną stawkę, jednak to jest tak daleko w rundzie zasadniczej, że jeszcze wiele w lidze może się wydarzyć. Na razie nie rozstrzygajmy czy wygraliśmy za mało. Wiem, że kibice od razu nad tym rozważają, ale to w tej chwili nie jest istotne. Liczy się to, by z tej lekcji wyciągnąć prawidłowe wnioski.
Czytaj również: Dudek: Jak ma się dobry silnik pod "czterema literami", to od razu łatwiej się jedzie
Z drugiej strony pierwsze mecze są specyficzne. Przypomina się zeszły rok, gdy pojechaliście do Grudziądza, przegrywaliście już dziesięcioma punktami, a wyciągnęliście remis. W piątek sytuacja była niemalże bliźniacza, gorzowianie od remisu byli o włos.
Można powiedzieć, że skopiowaliby nasz wyczyn. Mogło się to skończyć dla nas bardzo niefortunnie, każdy z nas miał w głowach czarny scenariusz. Po ostatnim zwycięskim biegu Leona Madsena wszyscy odetchnęliśmy. Pozostaje Leonowi przyklasnąć i podkreślić, jak jest on dla nas cenny.
On jako jedyny się chyba nie pogubił z waszej drużyny. Myślę, że gdyby w jednym biegu nie przyblokował go Adrian Miedziński to był w stanie dogonić i wyprzedzić Bartosza Zmarzlika. Natomiast reszta zespołu...
W kratkę. Wszystko to co pan powiedział jest wyczerpujące i nie mam nic do dodania.
Wstydu normalnie nie mają. Je Czytaj całość