Tomasz Gollob w kwietniu 2017 roku miał wypadek na crossie. Wtedy doznał bardzo poważnej kontuzji kręgosłupa i stracił czucie od linii klatki piersiowej w dół. Żużlowy mistrz świata z 2010 roku porusza się od tamtego czasu na wózku, ale nie traci nadziei na to, że kiedyś stanie na nogi. Jego nową szansą jest operacja w Szwajcarii.
Grégoire Courtine, neurolog z Politechniki Federalnej w Zurychu wymyślił leczenie polegające na elektronicznej stymulacji rdzenia. Pomogła ona już trzem mężczyznom. Odzyskali oni władzę w nogach. Chodzą niezdarnie, ale jednak. Gollob jeszcze w grudniu ubiegłego roku wysłał papiery do kliniki zajmującej się leczeniem nowatorską metodą. Został zakwalifikowany, jest czwarty w kolejce.
Czytaj także: Milioner pomoże Polonii i Gollobowi
Zajmujący się Gollobem profesor Marek Harat dał już zawodnikowi zielone światło, czyli zgodę na zabieg w Szwajcarii. Lekarz Tomasza dmucha jednak na zimne. Ma jeszcze dzwonić do kolegów ze Szwajcarii, by dowiedzieć się, jak dużym obciążeniem dla organizmu jest operacja. Harat zwyczajnie chce się upewnić, że żużlowiec to wytrzyma. Wszyscy pamiętamy, jakich spustoszeń narobiło ubiegłoroczne leczenie akupunkturą w Chinach. Po powrocie Gollob bardzo długo wychodził na prostą.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob o jeździe na wózku: "To jest dla mnie jak motorek, niczego nie ujmuje"
Oczywiście nikt nie zakłada wariantu pesymistycznego, czyli cofnięcia przez Harata zgody na operację. Raczej chodzi o ustalenie dogodnego terminu. Jeśli wszczepienie do rdzenia generatora impulsów zostanie zakwalifikowane jako ciężka operacja, to najlepiej byłoby, gdyby Gollob pojechał do Szwajcarii możliwie jak najpóźniej. Najlepiej w drugiej połowie roku.
Tomaszowi co prawda nic nie dokucza, ale trzeba pamiętać, że organizm sportowca nadal kiepsko się regeneruje, a pod koniec 2018 roku miał on dwa zabiegi. Pierwszym było wszczepienie stymulatora łagodzącego bóle spastyczne, drugim rozpuszczenie kamieni w woreczku żółciowym. Im dłuższa będzie przerwa między tamtymi interwencjami chirurgicznymi a operacją w Szwajcarii, tym lepiej.
Z naszych informacji wynika, że koszt leczenia w Szwajcarii wyniesie około 4 milionów złotych. Podobno tamtejsi lekarze robią dwie operacje miesięcznie. Gdyby się to potwierdziło, to Gollob może się spodziewać zaproszenia już na przełomie kwietnia i maja. Pytanie, czy po rozmowie profesora Harata ze Szwajcarami nie zostanie ustalony jakiś inny termin.