Wcześniej badania alkomatem odbywały się wyrywkowo. Czasami towarzyszyły im negatywne emocje. Przekonała się o tym między innymi Stal Gorzów, kiedy w sezonie 2014 wnioskowała o przebadanie Darcy'ego Warda. Australijczyk bronił wtedy barw Unibaksu Toruń. Wówczas alkomat nie wykazał obecności alkoholu we krwi zawodnika. Gorzowianie za swój ruch zostali skrytykowani. Jak się później okazało, Ward wpadł na badaniu przy okazji Grand Prix w Daugavpils. Wtedy spojrzenie na całą sprawę się zmieniło.
Zmora był jednym z działaczy, który jako pierwszy powiedział o konieczności wprowadzenia obowiązkowych badań przed każdymi zawodami. Na taką decyzję władz polskiego żużla trzeba było czekać ponad cztery lata. - Aż chciałoby się powiedzieć: a nie mówiłem? - napisał na swoim Facebooku prezes Stali.
- To bardzo dobra decyzja władz polskiego żużla. W tak ryzykownym sporcie, jakim jest żużel, trzeba eliminować wszystkie zagrożenia. Nie chodzi o tworzenie jakiejkolwiek nagonki na któregoś z zawodników, ale o standardy - dodaje Zmora w rozmowie z naszym portalem.
ZOBACZ WIDEO Szalony mecz w Serie A! Zdecydował gol w 101. minucie! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Zobacz także: Efektu Grigorija Łaguty nie ma, ale prezes mówi o sukcesie
Jego zdaniem obowiązkowe badania alkomatem nie tylko poprawią bezpieczeństwo, ale także ograniczą przestrzeń do kombinacji. - Jeśli coś jest standardem, to automatycznie nie ma podejrzeń, że ktoś wykorzystuje jakiś obszar regulaminu do własnych celów - podkreśla.
Trudno prezesowi nie przyznać racji. Żużel zna przecież przypadki, kiedy jedna z drużyn wnioskowała o badanie alkomatem tylko po to, żeby opóźnić rozegranie zawodów. Wprowadzony do regulaminu zapis wyeliminuje całkowicie takie sytuacje.
Zmora ma zresztą nadzieję, że na obowiązkowych badaniach alkomatem się nie skończy.
- Kolejnym krokiem powinny być narkotesty - przekonuje prezes Stali. - Na alkomaty czekaliśmy ponad cztery lata, ale się w końcu udało. Teraz należy zastanowić się nad kolejnym rozwiązaniem i jego formułą - podsumowuje.