Gollob i Rickardsson. Historia wielkich mistrzów i jeszcze większych rywali

PAP / Adam Ciereszko / Na zdjęciu: Tomasz Gollob
PAP / Adam Ciereszko / Na zdjęciu: Tomasz Gollob

Tomasz Gollob i Tony Rickardsson to jedni z największych w historii światowego żużla. Do dziś z wypiekami na twarzy wspominamy ich wieloletnią rywalizację w cyklu Grand Prix. Czasami mocno iskrzyło.

Razem na swoim koncie mają siedem tytułów Indywidualnych Mistrzów Świata. Ale same krążki nie oddają tego, jak mocno obaj zapisali się w historii światowego żużla. Jeden i drugi to wielkie legendy, których wspominać się będzie latami. Wzajemna rywalizacja ich napędzała. Przy tym wszystkim nie specjalnie za sobą przepadali. Tomasz Gollob w 1999 roku był o krok od pierwszego dla siebie tytułu indywidualnego mistrza świata. Na kilka dni przed ostatnią rundą Grand Prix odniósł jednak kontuzję, którą skrzętnie wykorzystał Tony Rickardsson. Złoto powędrowało do rąk Szweda.

Wielkie gwiazdy dość niespodziewanie w 2004 roku trafiły do tej samej drużyny w polskiej lidze. Do ówczesnego beniaminka Unii Tarnów. Wielu zastanawiało się, jak obaj panowie będą ze sobą współpracować. Czy w ogóle się da. Obawy były jednak nieuzasadnione. W dwójkę poprowadzili swoją drużynę do dwóch tytułów Drużynowych Mistrzostw Polski - w 2004 i 2005 roku. To były prawdzie lokomotywy tarnowskiej Unii. Regułą było, że przy ich nazwiskach pojawiały się zwycięstwa biegowe.

- W drużynie zarówno jeden jak i drugi wykonywali swoje zadania w sposób doskonały. Nie było żadnych nieporozumień - wspomina Zbigniew Rozkrut, były prezes i działacz Unii Tarnów. - Ich niechęć do siebie była jednak widoczna. Zresztą nawet tego nie skrywali. Chemii między nimi to na pewno nie było - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Ważna rola ojców w żużlowych teamach. Zmarzlik i Janowski zdradzają szczegóły

- Podam jeden przykład. Kiedy Szwed kończył karierę, jeden z jego turniejów pożegnalnych miał miejsce w Tarnowie. Rickardsson zapraszał uznanych i znanych zawodników, z którymi rywalizował. Większość chętnie przyjeżdżała na jego zawody. Do Tarnowa zaprosił też Golloba. To było wręcz niemożliwe, że Tomasz nie stawił się na tym turnieju. To wynikało z ich wzajemnych animozji. Zresztą Tomek nie za bardzo lubił pokazywać się na tego typu zawodach - przypomina Rozkrut.

Kulisy transferu Patryka Rolnickiego. Unia nie oddała go, żeby zarobić. Czytaj więcej!

Obaj mistrzowie w wyjątkowych chwilach potrafili schować dumę do kieszeni. Walka na torze to jedno. Nie ulega jednak wątpliwości, że obaj szanowali swoją sportową klasę. W 2010 roku, kiedy Gollob zdobył tytuł mistrza świata, Rickardsson był jednym z tych, którzy serdecznie mu gratulowali. Szwed przyznał wtedy, że ten sukces należał się Polakowi, jak nikomu innego.

W Tarnowie Gollob z Rickardssonem zawsze będą mile wspominani. To między innymi z ich nazwiskami wiążą się przecież największe sukcesy klubu w XXI wieku. Kiedy stało się jasne, że w 2004 roku wspólnie będą reprezentować barwy jednej drużyny, dla wielu ta informacja była lekkim szokiem. Nie dość, że podpisywali kontrakty z beniaminkiem ligi, to na dodatek wielu osobom ciężko było sobie wyobrazić te dwa nazwiska w jednym zespole.

- Wielkim orędownikiem Tomka w Tarnowie był Szczepan Bukowski, ale on sam nie wierzył, że taki zawodnik może jeździć w Unii Tarnów. Kiedy Grzegorz Ślak (były prezes Rafinerii Trzebinia - dop.red.) był zainteresowany sponsorowaniem klubu, spotkał się ze Szczepanem. Padło wtedy takie stwierdzenie, że jak robić drużynę, to taką na mistrzostwo Polski. Bukowski wtedy się zaśmiał i powiedział - "nie ma problemu, ściągnijmy Golloba i Rickardsona, a na pewno wygramy ligę". Ślak powiedział na to, że nie ma problemu. Dał zielone światło na oba transfery. I tak to wszystko się zaczęło - opowiada Rozkrut.

Czytaj także: Awantura w Łodzi. Chodzi o prezes honorową Orła. Środowisko żużlowe protestuje

Rickardsson w Tarnowie najczęściej startował z numerem pierwszym lub dziewiątym, a Gollob z piątką na wyjazdach, natomiast z trzynastką na własnym torze. W jednej parze pod taśmą nie stawali zatem zbyt często. Najczęściej w wyścigu piętnastym, który kończy zawody. Dla wielu to było coś wyjątkowego. Dwaj wielcy mistrzowie pokerowo rozgrywali swoich rywali. Symboliczne obrazki? Feta po zwycięstwie w finale ze Spartą Wrocław w 2004 roku. Unia zdobywa Drużynowe Mistrzostwo Polski na oczach blisko 20 tysięcy kibiców. Ojcami sukcesu Gollob i Rickardsson. Wspólnie świętowali sukces, który osiągnęli poza wszelkimi podziałami.

Komentarze (12)
avatar
fancio34
24.02.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Trochę obłędne jest porównywanie Rickardssona do Golloba . A tym bardziej pisanie razem zdobyli 7 tytułów mistrza świata . Tony zdobył sześć a Gollob 1 i to jest bardzo znacząca różnica . Gollo Czytaj całość
avatar
Lukim81Pomorskie-Śląskie
24.02.2019
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Wielcy mistrzowie którzy wszystko robili na maxa, piękne czasy. 
avatar
sympatyk żu-żla
24.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tony i Tomek zawodnicy wielkiego formatu.Nie tylko w Tarnowie będą fani wspominać tych dwóch panów ale Polsce Europie.Historia światowego żużla. 
avatar
Zawsze My
24.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
oto krótka historia dwóch mistrzów świata GP...jednych z najlepszych... 
avatar
sebix22
24.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ryan Sullivan, Jason Crump, Adams,