Życie pisze różne scenariusze. Dla wielu sportowców wcześnie rozpoczęta przygoda ze sportem wcale nie oznacza długiej kariery. Inni z kolei zaczynają późno, ale szybko zaczynają osiągać sukcesy. Przykładem typowego żużlowca z pewnością nie jest Dayle Wood, który nie przeszedł całej piramidy szkoleniowej w Australii. Do żużla trafił z przypadku w wieku... 28 lat.
Wood urodził się w Nowej Południowej Walii i od szóstego roku życia ściga się na motocyklach. Jak mówił w rozmowie z WP SportoweFakty - choć kochał żużel od zawsze, to brak toru w okolicach miejsca zamieszkania sprawiał, że próbował swoich sił w enduro oraz midgets cars. W 2018 roku powiedział "to ten moment" i postanowił rozpocząć to, o czym marzył od wielu lat - karierę żużlowca.
- Oczywiście, że były myśli, czy nie jestem za stary, ale i czy nie będę żałował, że nie dałem sobie szansy, kiedy byłem młodszy. Żużel był jednak czymś, co chciałem robić i było wielu i to dobrych zawodników, którzy zaczynali późno - wspominał Wood w wywiadzie z naszym serwisem.
ZOBACZ WIDEO: Miliarder mocno zaangażował się w działanie klubu. "Rozmawiamy codziennie"
Wood totalnie poświęcił się żużlowi i przeprowadził się nawet do Mildury, by trenować pod okiem Justina Sedgmena. To właśnie z jego pomocą Australijczyk stanął przed szansą spróbowania swoich sił w lidze brytyjskiej. Jednak przed wymarzoną podróżą do Edynburga blokowały go finanse. W barze zorganizowano licytację, by zebrać potrzebne fundusze.
- Stałem tam na końcu sali, nie zdając sobie sprawy, że właśnie obserwuję moment, który odmieni moje życie - wspomina Wood w rozmowie ze "Speedway Star". - Gdy Woffy (Tai Woffinden) powiedział: "Przekażcie te pieniądze Dayle’owi", byłem w totalnym szoku! - dodaje.
Brytyjczyk tamtego wieczoru zdecydował się przekazać 1500 dolarów australijskich za zwycięstwo w zawodach bezpośrednio na wsparcie swojego kolegi z toru. Tym samym w ogromnym stopniu przyczynił się do sfinansowania pierwszego wyjazdu Wooda do Europy.
- Tego nie da się opisać słowami. Przekazał coś, komuś, kogo widział może kilka razy. Jest to coś, czego nigdy nie zapomnę i żadne słowa nie będą wystarczającym podziękowaniem - komentował Wood dla WP SportoweFakty.
Dla Wooda wyjazd do Europy był ogromnym krokiem - nigdy wcześniej nie opuszczał Australii. To było dla niego zderzenie z nową rzeczywistością. Zamieszkał w Szkocji - u rodziny ze strony mamy, której nie miał sposobu poznać przez 30 lat swojego życia. Nie ukrywał, że przeżył spory szok kulturowy. Musiał zmierzyć się z nowym otoczeniem i... zimną oraz deszczową pogodą. Musiał także odnaleźć się w brytyjskich realiach - kupić busa, motocykle i przyzwyczaić się do specyfiki tamtejszych torów.
Dostał szansę w SGB Championship, ale to w National League (trzeci poziom rozgrywkowy) notował szczególnie dobre wyniki. Miewał mecze, które kończył z dwucyfrowymi wynikami - a najlepszy rezultat zanotował w starciu przeciwko Berwick. Wówczas zapisał na swoim koncie 13 punktów i 3 bonusy.
W ubiegłym roku regularnie punktował na dwucyfrowym poziomie i udało mu się wywalczyć pierwszy komplet w karierze. Szczebel wyżej - SGB Championship, to wciąż były dla niego jednak za wysokie progi. Niska średnia zaprocentowała jednak stałym kontraktem na zapleczu Premiership. Pojedzie w zespole Berwick Bandits, gdzie będzie ścigał się u boku Petera KIldemanda, Craiga Cooka czy Drew Kempa.
- Wchodzę do ligi z niską średnią, ale chcę się poprawiać z meczu na mecz. Wiem, że czeka mnie dużo pracy, ale jestem na to gotowy. Moim głównym celem jest progres. Chcę pokazać, że zasługuję na to miejsce i że mogę się rozwijać - przyznał Wood, który zdaje sobie sprawę z tego, że to może być dla niego sezon o być albo nie być dalej w brytyjskim żużlu.
Zawodnik w rozmowie ze "Speedway Star" przyznał, że ze względu na wygląd i zarost często jest mylony ze swoim kolegą z Edinburgh Monarchs - Paco Castagną. - To jest szaleństwo. Nieważne, czy jestem w Wielkiej Brytanii, czy w Australii, ludzie ciągle wołają do mnie "Paco!". – Nawet w domu, w Australii, podchodzą do mnie kibice i mówią: "Hej, Paco!". Może jeśli zacznę zdobywać więcej punktów, ludzie w końcu zapamiętają moje prawdziwe imię - śmieje się Wood.