Kibice czarnego sportu przywykli do zwycięstw reprezentantów Polski w najważniejszych międzynarodowych wydarzeniach. Totalnym dominatorem w cyklu Grand Prix stał się Bartosz Zmarzlik, któremu na razie nikt nie jest w stanie zagrozić. Biało-Czerwoni dominują także w mistrzostwach świata do lat 21 - w nich od 2011 Polacy nie wygrywali tylko dwa razy - w 2016 i 2020 roku.
Są jednak imprezy, gdzie Polaków próżno szukać w czołówce. Tak jest między innymi w wyścigach na długim torze. A przecież w historii tych rozgrywek ścigało się kilka znanych nazwisk, jak chociażby Tomasz Gollob. Jednak w Longtracku istnymi dominatorami stali się jeźdźcy zza naszej zachodniej granicy, którzy w całej historii czempionatu wywalczyli aż 70 medali - z czego 27 złotych. Dla porównania - Brytyjczycy, którzy zajmują drugie miejsce w klasyfikacji wszech czasów mają zaledwie 30 medali - zliczając wszystkie kolory.
Historia mistrzostw świata na długim torze sięga roku 1971, bowiem wcześniej rozgrywano zmagania w ramach mistrzostw Europy. Ten już stricte globalny rozegrano na torze w norweskim Elgane, a najlepszy okazał się Ivan Mauger dla którego był to jeden z trzech złotych medali w karierze. Jednak daleko mu do tych najlepszych.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
Numerem jeden w historii longtracku pozostaje Gerd Riss. Na jego szyi zawisło już trzynaście krążków - osiem złotych, jeden srebrny i cztery brązowe. Jeszcze wiele lat minie zanim ktokolwiek zbliży się do jego wyczynu. Najszybciej uczynić to mogą Martin Smolinski i Erik Riss - pierwszy z nich zapowiedział walkę o czwarty tytuł w tym roku, z kolei syn Gerda Rissa - Erik ma w tej chwili na swoim koncie dwa wygrane mistrzostwa.
Jednak między Niemcami znajdują się jeszcze Simon Wigg (bilans medalowy 5-2-0), Robert Barth (4-3-2), Karl Maier (4-2-4) oraz Joonas Kylmaekorpi (4-2-1) i Kelvin Tatum (3-4-1). Nic dziwnego, że to właśnie Niemcy dominują w klasyfikacji narodowej z 27 złotymi, 25 srebrnymi i 22 brązowymi. To wyczyn którego można im pozazdrościć, bo tak wyraźnej dominacji nie było dawno.
Jednak w ostatnich latach walka o mistrzostwo świata jest wyrównana i nie przebiega pod dyktando zawodników jednego kraju, choć akurat dwa ostatnie sezony to zwycięstwa Martina Smolinskiego. Wcześniej jednak naszych zachodnich sąsiadów rozdzielali Holendrzy Jannick de Jong (2015) i Romano Hummel (2021) oraz Francuzi - Mathieu Tresarrieu (2017, 2022) oraz Dimitri Berge (2019).
Longtrack od lat udowadnia, że dobrzy żużlowcy nie muszą być świetnymi jeźdźcami długodystansowymi. I tak samo działa to w drugą stronę. Przykładami mogą być m.in. Zach Wajtknecht, James Shanes czy Lukas Fienhage, którzy nie zrobili wielkich karier w klasycznym speedwayu, a mogą poszczycić się srebrnymi medalami w longtracku.
W Polsce długo raczej nie doczekamy się reprezentanta. Swoich sił próbował Stanisław Burza, epizod zaliczyli Adam Skórnicki, Marcin Sekula oraz Mateusz Pacek. Jednak zawodnicy podkreślają, że tory klasyczne, jak Rzeszów, czy Ostrów Wielkopolski, gdzie rozgrywano tego typu wydarzenia totalnie nie nadają się do zawodów w longtracku, bo jak sama nazwa wskazuje - to muszą być obiekty temu dedykowane. I liczące przynajmniej 500, 800 czy nawet 1000 metrów.