Galewski z Czosnyką biorą się za łby. Działacze sami zepsuli rynek. Od dawna podkradają sobie zawodników

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta w parku maszyn
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta w parku maszyn

- Nie będę negował zachowania działaczy Motoru. Biorąc Łagutę wzięli przykład od cwanych kolegów po fachu - mówi Czosnyka. - Ta historia pokazuje, jaki mamy rynek. Rosjanin pauzował za doping, a ma kontrakt życia - dodaje Galewski.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty:[/b] Na temat transferu Grigorija Łaguty zostało już powiedziane prawie wszystko, ale ciekawi mnie Twoje zdanie w jednej kwestii. Czy uważasz, że mamy do czynienia z psuciem rynku przez Speed Car Motor Lublin?

Jakub Czosnyka, WP SportoweFakty: Działacze Motoru nie zrobili nic szczególnego. Przecież nie jest tajemnicą, że na rynku transferowym od dawna nie panują żadne standardy. Prezesi wyrywają sobie z rąk zawodników, nie zważając na to, czy ktoś coś z kimś ustalił czy nie. Dlatego nie będę negował postawy lubelskich działaczy. Biorą przykład od cwanych i bardziej doświadczonych kolegów po fachu.

Galewski: Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Swoją drogą to historia Łaguty pokazuje, jaki mamy rynek. Zawodnik, który był zawieszony za doping i nie siedział na motocyklu przez długi czas, dostaje kontrakt życia. Mamy w żużlu problem i powinniśmy wyregulować rynek? A może jest dobrze i nie trzeba nic zmieniać?

ZOBACZ WIDEO: Ireneusza Nawrockiego wykończył Speedway Diamond Cup

Nick Morris nowy zawodnikiem ROW-u. Czytaj więcej!

Czosnyka: Jestem przeciwnikiem jakichkolwiek regulacji. Miejmy wolny rynek i jeżeli kogoś stać na kontrakt na poziomie 1,5 mln, to niech płaci. A jeżeli już jesteśmy przy kasie, to muszę powiedzieć, że strasznie śmieszy mnie ten cały regulamin finansowy. Przecież każdy wie, że to jedna wielka ściema. Wszyscy obchodzą to na wszelkie możliwe sposoby. Z tego później robią się tylko problemy. Przykład Stali Rzeszów jest tego najlepszym dowodem.

Galewski: Regulacji nie potrzebujemy, o ile uznamy, że jest dobrze tak, jak jest. Moim zdaniem to wszystko zmierza w niebezpiecznym kierunku. Widzę dwa wyjścia. Można wyregulować rynek poprzez wprowadzenie KSM lub liczyć na to, że geografia żużla się poszerzy i zacznie przybywać nowych zawodników. W to drugie nie wierzę, bo nikt nic w tym kierunku nie robi. Będzie zatem tylko gorzej.

Czosnyka: Żużel poza Polską się zwija, a nie rozwija, więc na napływ nowych zawodników bym nie liczył. A KSM mnie też nie przekonuje. No chyba, że powiększymy ligę do 10 zespołów. Wtedy miałoby to większy sens. Swoją drogą miejsc w PGE Ekstralidze jest 8, a chętnych klubów do jazdy w niej przynajmniej 10. Tak się zastanawiam, czy powiększenie ligi nie byłoby lekarstwem na takie sytuacje, jak teraz ta z Łagutą i Motorem. Pewnie trochę łatwiej byłoby się utrzymać w lidze, a działacze nie walczyliby o zawodników tak desperacko. Jak uważasz?

Galewski: Od zawsze byłem zwolennikiem PGE Ekstraligi z dziesięcioma zespołami. Wtedy jednak KSM byłby koniecznością.

Czosnyka: Szkoda, że władze ligi nie są zainteresowane takim rozwiązaniem. 10- zespołowa PGE Ekstraliga to także lepszy produkt, który można lepiej sprzedać. Ale zostawmy to. Zacząłeś Łaguta i Motorem, to tak też skończmy. Uważasz, że beniaminek z Lublina to ciągle kandydat numer jeden do spadku?

Czytaj także: Paweł Przedpełski: To nie czas na przetrenowanie. Trzeba być przygotowanym

Galewski: Grigorij Łaguta rozwiązuje problem tylko częściowo. W przypadku beniaminka najważniejsze będzie pokonanie na inaugurację GKM-u Grudziądz. Jeśli się uda, to plan minimum bez Rosjanina zostanie wykonany. Lublinianie będą w grze. Cały czas liczę jednak, że zgarną Grega Hancocka, czym zmienią układ sił w PGE Ekstralidze.

Czosnyka: Hancock w Motorze? To byłaby prawdziwa bomba. Zobaczymy, jak tą całą partię szachów rozegra nasz stary, dobry rutyniarz z Kalifornii. Już widzę ten strach w Grudziądz i Gorzowie po takim transferze. Liga byłaby wtedy jeszcze bardziej ciekawa.

Źródło artykułu: