Marian Maślanka. Lwim pazurem: Lekcja z transferu Łaguty. Rynek coraz gorszy. Mamy dwa wyjścia (felieton)

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta na czele
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta na czele

- Sytuacja na żużlowym rynku jest coraz gorsza. Są dwa wyjścia. Możemy wprowadzić KSM lub zacząć walczyć o dopływ świeżej krwi. Jeśli nic nie zrobimy, to będziemy oazą na pustyni - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka.

Lwim pazurem to cykl felietonów Marian Maślanki, byłego prezesa Włókniarza Częstochowa.

***

Sytuacja związana z transferem Grigorija Łaguty pokazuje, że mamy problem. Kluby wyrywają sobie w dalszym ciągu zawodników i płacą ogromne pieniądze. Rynek zawodniczy bardzo się skurczył. Nic się w tej kwestii nie zmieni. Może być nawet gorzej, jeśli nikt nie zareaguje na ostatnie wydarzenia.

Mamy tak naprawdę dwa wyjścia. Pierwszym jest przywrócenie KSM, co cały czas sugeruje wielu osób w środowisku. Wtedy sytuacja powinna się choć trochę uspokoić. Nie rozwiązuje to jednak najważniejszego problemu. Podaż na rynku nie będzie w dalszym ciągu wystarczająca.

Brakuje nam dopływu świeżej krwi. Formuła cyrku objazdowego, którą mamy w światowym żużlu, się kompletnie nie sprawdza. Cieszymy się ze znakomitych rozgrywek w Polsce, zainteresowania mediów i kibiców, świetnych transmisji telewizyjnych. To wszystko prawda, ale stajemy się oazą na pustyni. Za chwilę zostaniemy sami. Mamy coraz więcej krajów, w których żużel nikogo nie kręci lub przestaje kręcić. Najgorsze, że w FIM kompletnie nie widać przejawów walki o lepsze jutro. Nikt nie próbuje nic z tym zrobić. Może to już czas, żeby we władzach pojawili się Polacy i spróbowali coś z tym zrobić?

Zobacz także: Łaguta i Mrozek podzielili świat żużla

Żużel musi odżyć w innych krajach. Ostatnio coś dobrego zaczyna dziać się we Francji, ale to i tak za mało. Potrzebujemy Czech, Rosji, Danii, Niemiec. Te kraje muszą mieć własne ligi na dobrym poziomie. Organizacja jednej dużej imprezy od czasu do czasu nic nie zmieni. W ten sposób nie zbudujemy zainteresowania, masowości i dopływu nowych zawodników.

Jak można by to osiągnąć? Zdania w tej sprawie nie zmieniłem. Uparcie twierdzę, że potrzebujemy silnych rozgrywek europejskich, w których będą rywalizować kluby z poszczególnych krajów. Chodzi o coś na wzór piłkarskiej Ligi Mistrzów czy Ligi Europy. Za takim projektem musi iść oczywiście telewizja, a z czasem i pieniądze. Czechom, Niemcom, Duńczykom czy Rosjanom musi zależeć na tym, żeby dostać się do tego elitarnego grona. A będzie im zależeć, jeśli poczują, że można na tym zarobić. Tylko w ten sposób możemy rozwiązać problem braku odpowiedniej liczby wartościowych zawodników.

Zobacz także: Krzysztof Mrozek zapłaci za słowa o Łagucie!

W sumie jest jeszcze trzecie wyjście. Możemy zaakceptować aktualny stan rzeczy i cieszyć się chwilą. Mówić o najlepszej lidze świata, transmisjach ze wszystkich meczów i pełnych trybunach. Tylko czy za jakiś czas będziemy mieć satysfakcję, jeśli zostaniemy w tym wszystkim sami? Moim zdaniem nie, co najlepiej obrazuje zainteresowanie Drużynowym Pucharem Świata, które w ostatnich latach zdecydowanie spadło.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob o jeździe na wózku: "To jest dla mnie jak motorek, niczego nie ujmuje"

Źródło artykułu: