Hertha drwi z Lewandowskiego: Umierający łabędź, padł jak Mike Tyson!

East News / CHRISTOF STACHE/AFP / Na zdjęciu: Robert Lewandowski po uderzeniu Karima Rekika
East News / CHRISTOF STACHE/AFP / Na zdjęciu: Robert Lewandowski po uderzeniu Karima Rekika

- Robert Lewandowski odgrywał umierającego łabędzia - zadrwił menadżer Herthy Berlin Michael Preetz z zachowania Polaka w sobotnim meczu. - Padł jak Mike Tyson - skomentował Karim Rekik, który powalił Lewandowskiego na murawę.

W 84. minucie sobotniego meczu Karim Rekik ostro zatrzymał rękę Roberta Lewandowskiego i zobaczył czerwoną kartkę. Sytuacja na pewno była kontrowersyjna, bo Holender nie uderzył Polaka w twarz, być może trafił w szyję. Tak czy inaczej sędzia nie miał żadnych wątpliwości i wyrzucił piłkarza Herthy Berlin z boiska. =>>TUTAJ ZOBACZ CAŁE STARCIE. 

-  Tak, był faul, ale nie na czerwoną kartkę. Nie uderzyłem go ani rękami, ani głową. A on padł jak Mike Tyson - skomentował Karim Rekik.

Robert Lewandowski odpowiedział: - Czysta czerwona kartka. Dobrze mnie widział i szedł prosto na mnie.

ZOBACZ WIDEO: Piątek jak maszyna! Kolejny gol Polaka w barwach Milanu! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Sytuacja na pewno jest kontrowersyjna. Ostrych słów polskiemu napastnikowi Bayernu Monachium nie szczędził menadżer Herthy Michael Preetz.  -  W życiu to nie była żadna czerwona kartka. Lewandowski przez cały mecz leżał na murawie, odgrywał umierającego łabędzia. Piłkarz jego klasy nie potrzebuje takiego zachowania. (cytaty za bz-berlin.de)

Polak faktycznie często leżał na murawie, ale nikogo nie udawał. Piłkarze Herthy dobrze go kryli, ale też nie patyczkowali się z gwiazdą Bayernu. Lewandowski często był faulowany, poniewierany, w pierwszej połowie dostał w głowę. Nie zachowywał się jak umierający łabędź, choć mógłby to robić.

Starał się za to, walczył, ale za wiele nie był w stanie zdziałać w ofensywie. Choćby dlatego, że miał bardzo mało wsparcia ze strony kolegów. Topornie grający Bayern wymęczył jednak wygraną 1:0. Gola strzelił Javi Martinez. =>>WIĘCEJ O MECZU. 

Źródło artykułu: