Triumf w tradycyjnym turnieju był dla Juricy Pavlica sporym osiągnięciem. Tym bardziej Chorwat żałuje utraty złotego kasku. Był on wystawiony podczas specjalnej wystawy. W 2017 przedmiot skradziono. Poszukiwania sprawców nie przyniosły pożądanego efektu. Żużlowiec Car Gwarant Startu Gniezno do dziś nie odzyskał prestiżowej nagrody. Wiele wskazuje na to, że już nigdy nie zobaczy jej na oczy.
- Ten kask miał dla mnie wielką wartość sentymentalną, pewnie dużo większą niż rynkowa. Aby wygrać to trofeum, musiałem zainwestować dużo pracy, wysiłku i poświęcić sporo czasu - przyznał Jurica Pavlic podczas rozmowy z portalem mnovine.hr.
Czytaj także: Car Gwarant Start Gniezno nie będzie chłopcem do bicia. Powinien wjechać do play-off (nasz typ)
Co ciekawe, chorwacki żużlowiec przed zawodami o Zlatą Prilbę miał przeczucie, że turniej zakończy się jego zwycięstwem. - Do Pardubic przyjechała cała moja rodzina. Dzień przed zmaganiami powiedziałem w hotelu mojej żonie i córkom, że mam wrażenie, iż jutro zdobędę złoty kask. Tak też się stało. Moment, w którym otrzymywałem nagrodę, pozostanie w mojej pamięci do końca życia - dodał zawodnik.
Poza zwycięstwem w 67. edycji Zlatej Prilby, do większych sukcesów Juricy Pavlica można zaliczyć srebrny (2009) i brązowy (2008) medal w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów, pierwsze (2006) i drugie (2007) miejsce w Indywidualnych Mistrzostwach Europy Juniorów, a także Indywidualne Mistrzostwo Europy z 2007 roku.
Czytaj także: Inne teksty autorstwa Mateusza Domańskiego
ZOBACZ WIDEO Ciekawe słowa Dudka o Pedersenie. Jeździli razem w parze i wygrywali 5:1